42-letni mężczyzna jest zakażony koronawirusem. Gdy wyszedł z mieszkania, żona wezwała policję. Zastali go przed blokiem. Noc spędził w policyjnej celi, grozi mu pięć lat więzienia, a sanepid nałożył na niego 15 tysięcy złotych kary.
- Kobieta zadzwoniła na policję, że jej mąż jest zakażony koronawirusem i wyszedł z domu - mówi Rafał Wojszczyk, rzecznik policji w Bytomiu.
Za złamanie zasad izolacji sanepid może nałożyć grzywnę do 30 tysięcy złotych, a sąd skazać nawet na karę pozbawienia wolności. Sprawa została wstępnie zakwalifikowana jako przestępstwo z artykułu 161 Kodeksu karnego.
Kto, wiedząc, że jest dotknięty chorobą weneryczną lub zakaźną, ciężką chorobą nieuleczalną lub realnie zagrażającą życiu, naraża bezpośrednio inną osobę na zarażenie taką chorobą, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5..
Grzywna, dozór, proces
Gdy policjanci przyjechali pod wskazany adres, 42-letni mąż wzywającej stał przed blokiem. Jak mówi Wojszczyk, kontakt z nim był utrudniony. - Powiedział tylko, że jest zakażony koronawirusem - mówi rzecznik.
Mężczyzna nie wylegitymował się i wrócił do mieszkania. Policjanci poszli za nim. - Został zatrzymany, bo popełnił przestępstwo. Spędził noc w policyjnej celi - mówi Wojszczyk.
O sytuacji został poinformowany sanepid, który nałożył na 42-latka karę w wysokości 15 tysięcy złotych. Mężczyznę czeka też postępowanie sądowne. Został objęty policyjnym dozorem.
Sprawa jest w toku. Policja nie ma informacji, jak długo mężczyzna był w izolacji domowej. - Wstępnie ustalono, że przyczyną opuszczenia mieszkania była sprzeczka małżeńska - mówi Wojszczyk.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock