Skrzypek Jakub Łysik i wiolonczelistka Paulina Grondys, instrumentaliści z Filharmonii Śląskiej, w czasie pandemii COVID-19 umilają czas sąsiadom, grając koncerty na balkonie. Publiczność jest coraz większa.
- Gramy w orkiestrze kameralnej, to jeden z trzech zespołów filharmonii – mówi Paulina Grondys. - Zobaczyliśmy w telewizji takie wyjścia artystyczne na balkonach, szczególnie we Włoszech. Pomyśleliśmy, czemu nie? Mamy balkon, możemy spróbować. Tym bardziej, że siedzimy w domu, a fajnie by było zrobić coś ciekawego dla ludzi mieszkających obok. Dla sąsiadów, dla których też ten czas jest trudny.
Chcieli umilić koncertem czas sąsiadom, ale realizacja planów się opóźniała.
- Początkowo krzyżowała je pogoda. Było albo wietrznie, albo temperatura była niska, co dla naszych instrumentów drewnianych jest niełatwym wyzwaniem. Mieliśmy też troszkę tremy – opowiada. - Nie wiedzieliśmy, jak zostaniemy przyjęci, ale w końcu odważyliśmy się. To był Wielki Poniedziałek. Wyszliśmy na balkon po raz pierwszy. Okazało się, że sąsiedzi dopisali i było naprawdę bardzo miło.
Chwyciło, publiczność zachwycona
Reakcje były na tyle motywujące, żeby wyjść po raz kolejny i kolejny. Koncertów było już pięć.
- Mieliśmy nadzieję, że ktoś będzie zainteresowany, ale nie wiedzieliśmy, że to będzie aż tyle osób i że ten odbiór będzie tak przychylny. Troszeczkę pobawiliśmy się w aranżacje. Wspólnie dobieraliśmy repertuar, ale mieliśmy dwa zamówienia szczególne od naszego sąsiada – dodaje Paulina Grondys.
- Mieliśmy dobre myśli co do odbioru. Życzliwość i przyjęcie naszych występów w tak żywiołowy sposób na pewno przeszła jednak nasze oczekiwania – mówi z kolei Jakub Łysik. - My w filharmonii pracujemy teraz zdalnie. Otrzymujemy materiały do nagrania i przygotowania. To niesamowite, że w dzisiejszych czasach kompozytorzy tworząc utwór opierają się na opinii społeczności facebookowej. Jest właśnie taki projekt filharmonii. Zachęcamy do wejścia, można głosować i decydować, w którą stronę dana kompozycja będzie szła - dodaje.
Sąsiedzi kibicują i chcą więcej
- To bardzo fajna inicjatywa, która scala sąsiadów - mówi pan Przemek. - Zagrali również utwory na życzenie. Sami je zaaranżowali, no i wszyscy tutaj je wspólnie usłyszeliśmy. Publiczność jest coraz większa. Myślę, że to jeszcze potrwa trochę. Po skończonej kwarantannie, to może tu być nawet za mały plac.
- Bijemy brawa. Mocno im kibicujemy i dziękujemy za tak wspaniałą inicjatywę – dodaje pani Żaneta, która ostatniego koncertu słuchał z synkiem na rękach.
Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Katowice