Jak dotąd na konto katowickiego Caritasu nie wpłynęła ani jedna złotówka dla poszkodowanych w wyniku wybuchu w centrum Katowic. - Nie ma w ogóle żadnych pieniędzy, żadnych ofiar i wpłat na nasze konto - przyznaje dyrektor katowickiego Caritas ks. Krzysztof Bąk. - Nie mamy za co wyposażyć rodzin - rozkłada ręce.
W Domu św. Jacka, czyli siedzibie katowickiego Cartiasu, tymczasowe schronienie znalazło 16 osób.
- Powoli wracają do normalnego życia. Dzieci poszły do szkoły, a dorośli z pracownikami socjalnymi oglądać mieszkania zaoferowane przez miasto - mówi ks. Krzysztof Bąk w rozmowie z reporterem TVN24 Leszkiem Kabłakiem. I przyznaje, że mieszkańcy cały czas przekazują potrzebne rzeczy. Jak informuje, największą część darów stanowią ubrania. - Rodziny nawet przez dwa życia tego nie wykorzystają, tak jest tego dużo - śmieje się ks. Bąk.
Zero wpłat. "Taka kondycja finansowa Polaków"
- Natomiast nie ma żadnego odzewu finansowego. I to mnie martwi. O ile chętnie oddajemy ubrania, to nie mamy za co wyposażyć rodzin. Nie ma w ogóle żadnych pieniędzy, żadnych ofiar i wpłat na nasze konto - przyznaje dyrektor Katowickiego Caritas. - Myślę, że może taka jest kondycja finansowa społeczeństwa, że już nie mamy na ofiarę - stwierdził.
Zapewnia jednak, że żadna z rodzin na pewno nie pozostanie bez pomocy. - Zostaną u nas tak długo, jak długo będą czekać na nowe lokale zastępcze od miasta - zaznacza.
Przypominamy, że każdy kto chce przekazać pieniądze ofiarom katastrofy, może przelać je na konto Caritas Archidiecezji Katowickiej: 90 1560 1111 0000 9070 0011 6398 z dopiskiem "katastrofa".
Pozbawieni dachu nad głową mieszkańcy znaleźli schronienie w katowickim Caritasie:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: rf/gp / Źródło: TVN24 Katowice, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Katowice