Młoda matka często zmieniała miejsce pobytu, a pomoc społeczna zaniepokojona była brakiem szczepień u noworodka. Policjanci nie stwierdzili zagrożenia w jej mieszkaniu, ale gdy następnego dnia zauważyli kobietę z dzieckiem na dworze, zabrali ich do komisariatu. Malec był wychłodzony. Trafił do pogotowia rodzinnego.
Policjanci otrzymali zawiadomienie o niewłaściwym wywiązywaniu się z obowiązków rodzicielskich przez młodą kobietę, zmieniającą często miejsce zamieszkania. Zgłoszenie wpłynęło od pracownika pomocy społecznej, zaniepokojonego między innymi brakiem szczepień noworodka.
Okazało się, że kobieta często zmienia miejsce pobytu, krążąc między Katowicami, Knurowem a Gliwicami. W mieszkaniu w Knurowie nie stwierdzono zagrożenia, jednak kolejna kontrola na drugi dzień w rejonie osiedla Zatorze, zaniepokoiła patrol na tyle, że przewieziono matkę z dzieckiem do komisariatu.
Dziecko było wychłodzone, trafiło do szpitala, a potem do pogotowia rodzinnego
Młoda kobieta siedziała na dworze w męskim, zbyt dużym ubraniu, a dziecko miało sine z zimna, gołe nóżki. Policjantka wzięła malucha na ręce, owinęła swoją kurtką i wraz z matką poszła do komisariatu, gdzie podgrzano mleko i nakarmiono dziecko.
Załoga pogotowia ratunkowego, która została wezwana na miejsce, stwierdziła, że maluch był wychłodzony - temperatura jego ciała spadła do 30 stopni Celsjusza. Zdecydowano o przewiezieniu dziecka do szpitala, skąd następnie miało trafić pod opiekę rodziny prowadzącej pogotowie opiekuńcze. Sprawą zajmie się sąd rodzinny.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja