Maszyniści Kolei Śląskich alarmują o rekordowej liczbie usterek i mówią, że tak źle w spółce jeszcze nie było. Mówią, że mają dość naprawiania składów podczas jazdy lub udawania, że ich nie widzą, ryzykując życiem swoim i pasażerów. Na dowód pokazują nagrania i zdjęcia zaobserwowanych nieprawidłowości. Jak tłumaczy rzecznik spółki, to "wąskie, ciasne kadry, zdjęcia, które mogą być selektywne, ustawione". Zapewnia przy tym, że wszystkie pociągi są na bieżąco naprawiane.
Zdaniem maszynistów, liczne usterki pociągów Kolei Śląskich to skutek zaniedbań ze strony spółki. Kolejarze wymieniają takie nieprawidłowości jak: niesprawne systemy hamulca, reflektory czołowe, uszkodzone systemy elektronicznego nadzoru otwarcia i zamknięcia drzwi w przedziałach pasażerskich.
Jak przekonują, samych usterek dotyczących oświetlenia w ostatnich latach było zgłaszanych 200, ale przełożeni nic z tym nie robią.
O sprawie fatalnego stanu technicznego śląskich pociągów jako pierwsi poinformowali dziennikarze Radia Zet.
- U maszynisty, który prowadzi pociąg z prędkością 120 km na h i do tego są jakieś niesprzyjające warunki atmosferyczne, a te światła nie święcą jak należy, to na pewno stres zwiększa się przynajmniej dwa razy. Światła są już wypalone i nie działają jak należy. My powinniśmy mieć zapewnioną widoczność na mniej więcej 400 metrów do przodu, żeby móc jakoś reagować na przeszkody, które znajdują się w torach bądź na sieci - reporterowi TVN24 mówi jeden z kolejarzy.
Podkreśla, że problemy z oświetleniem maszyniści zgłaszają już od minimum 5-6 lat.
- To jest temat rzeka. Z reguły jest takie tłumaczenie, że nie ma na to pieniędzy, że jest to za drogie. Jesteśmy bezradni. My to piszemy w tych książkach pokładowych, ale nie ma na to żadnej reakcji. Jakiś serwisant napisze tylko, że coś ustawiono, coś poprawiono, ale to tyle - dodaje.
Spółka dementuje słowa maszynistów
Władze spółki kategorycznie zaprzeczają, że taka sytuacja ma miejsce. Rzecznik Kolei Śląskiej w rozmowie z reporterem TVN24 zapewnia, że bezpieczeństwo jest najważniejsze, a każdy pociąg, który wyjeżdża z Kolei Śląskich z siedziby przy ul. Raciborskiej w Katowicach, jest sprawdzany przez sztab ludzi. Nie jest to decyzja jednej osoby.
- Oczywiście, że w Kolejach Śląskich zdarzają się usterki, które są naprawiane na hali, bo to jest miejsce naprawy tychże usterek. Tam, jak chcemy, możemy je filmować, rysować, obrabiać węglem, co nie oznacza, że jeśli są takie usterki, pojazd wyjedzie z nimi na tory. To jest absurd, czysta niedorzeczność. Mamy filmiki, które nie pokazują nic poza usterką, która wjechała. Wąskie, ciasne kadry, zdjęcia, które mogą być selektywne, ustawione - mówi Maciej Zaremba, rzecznik Kolei Śląskich.
Cała dokumentacja, wszystkie materiały zgromadzone w tej sprawie na przestrzeni lat, trafiły na biurko prokuratora, który będzie teraz drobiazgowo analizował sprawę. Zapewne powoła biegłego i będzie starał się wyjaśnić wszelkie wątpliwości.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock