Rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata - taki wyrok usłyszał w poniedziałek przed sądem w Zawierciu Kamil Stanek, były właściciel pumy Nubii. Mężczyzna był oskarżony m.in. o znęcanie się nad tym zwierzęciem i odmowę oddania go do ogrodu zoologicznego. Mężczyzna nie zgadza się z zarzutami, twierdząc, że traktował Nubię jak członka rodziny i nabył pumę legalnie. Stanek zapowiedział, że od wyroku się odwoła.
Sąd Rejonowy w Zawierciu skazał w poniedziałek nieprawomocnie Kamila Stanka (zgodził się na podawanie nazwiska - red.), właściciela pumy Nubii, na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Mężczyzna ma też zapłacić dwa tysiące złotych nawiązki dla Fundacji Viva. Stanek zapowiedział już apelację od wyroku.
Wyrok miał zapaść już kilka tygodni temu, jednak przed jego ogłoszeniem sąd postanowił wznowić przewód sądowy, by uzupełniająco przesłuchać ostatniego świadka – nastąpiło to podczas środowej rozprawy, po czym sąd ponownie wysłuchał mów końcowych.
Zarzuty znęcania się nad pumą
Stanek, weteran z Afganistanu, kupił pumę przed laty w Czechach, zwierzę trzymał w domu, Nubia korzystała też z woliery i wybiegu. Czasem prezentował ją na różnych pokazach – na festynach, w zakładach karnych czy szpitalach.
W lutym 2020 r. sąd zobowiązał go do oddania zwierzęcia do poznańskiego zoo. W lipcu 2020 r., kiedy przedstawiciele ogrodu zoologicznego w towarzystwie zaprzyjaźnionych dziennikarzy przyjechali na posesję Stanka w Złożeńcu k. Ogrodzieńca odebrać Nubię, Stanek wyprowadził ją na smyczy z klatki, wsiadł z nią do auta i uciekł do lasu. Poszukiwania, w których uczestniczyło ok. 200 policjantów, dron i śmigłowiec, zakończyły się niepowodzeniem. Potem nawiązano kontakt z mężczyzną i rozpoczęto mediację, zakończoną przekazaniem zwierzęcia do chorzowskiego zoo oraz zgłoszeniem się poszukiwanego na policję.
Prokuratura przedstawiła mężczyźnie zarzuty dotyczące znęcania się nad pumą poprzez trzymanie jej w niewłaściwych warunkach, prezentowania Nubii na różnych imprezach celem zarobkowania, zaniechania wydania zwierzęcia mimo postanowienia o jej przepadku oraz narażenia na niebezpieczeństwo pracowników zoo, którzy przyjechali odebrać zwierzę.
Sąd: warunki życia pumy nie pozwalały na realizowanie potrzeb
Zawierciański sąd uznał go w poniedziałek za winnego wszystkich zarzucanych mu czynów, wymierzając mu za nie jednostkowe kary od 4 do 8 miesięcy więzienia. Kara łączna to rok więzienia w zawieszeniu. Sąd orzekł też 2 tys. zł nawiązki na rzecz Fundacji Viva, która pełniła w procesie rolę oskarżyciela posiłkowego, Stanek ma też jej zwrócić wydatki związane z udziałem w tej sprawie i zapłacić po 300 zł zadośćuczynienia kilku osobom, które miał narazić na niebezpieczeństwo.
Sędzia Agnieszka Pluta podkreśliła, że w myśl ustawy o ochronie zwierząt znęcanie się nad zwierzęciem nie musi oznaczać dążenia wprost do zadania mu cierpienia – to także inne zachowania, które nie uwzględniają jego potrzeb. Przypomniała, że Stanek trzymał pumę w kilku różnych miejscach.
- Warunki bytowania, w jakich utrzymywana była puma, nie spełniały warunków dobrostanu tego zwierzęcia i nie pozwalały mu na realizowanie swoich potrzeb gatunkowych – powiedziała.
Przytoczyła opinię biegłej, która wskazała, że pumy ze swej natury są przywiązanymi do terytorium samotnikami, gatunkiem, który jest aktywny nocą i unika kontaktu nie tylko z człowiekiem, ale też z osobnikami własnego gatunku.
- Przetrzymywanie zatem pumy przez oskarżonego w niewielkich, często zaniedbanych wolierach bądź w klatce bez możliwości eksploracji terenu, bez możliwości schowania się i odpoczynku w pomieszczeniu wewnętrznym w ciągu dnia, bez urządzeń umożliwiających stymulację sensoryczną, a nadto w otoczeniu innych gatunków zwierząt stanowiących naturalne ofiary drapieżnika powodowało, iż puma Nubia nie mogła realizować swoich potrzeb – uzasadniała sędzia Pluta.
Sąd ocenił, że naruszeniem dobrostanu Nubii było też organizowanie pokazów, spotkań czy warsztatów z jej udziałem. Narażało to zwierzę na kontakt z nieznanymi ludźmi, w obcych środowiskach oraz ekstremalną stymulację, było także nielegalne w świetle obowiązujących przepisów – wskazała sędzia. Nie miała także wątpliwości, że Stanek dopuścił się przywłaszczenia Nubii, odmawiając jej wydania pracownikom zoo, a także naraził ich na niebezpieczeństwo, gdy przyjechali odebrać zwierzę.
Wyrok jest nieprawomocny. Obecny na ogłoszeniu wyroku Stanek zapowiedział apelację, wyraził opinię, że został skazany na podstawie "poszlak i domysłów". Podczas rozmowy z dziennikarzami podkreślał, że Nubię miał legalnie, prowadząc związaną z nią działalność gospodarczą. Pokazywał zdjęcie w telefonie komórkowym, na którym razem z pumą śpi jego mały syn.
- To jest zwierzę, nad którym ja się znęcałem, to jest zwierzę niebezpieczne – ironizował. - Poprzez proces wychowania ja byłem pewny zachowania tego zwierzęcia – oświadczył i powtórzył, że z Nubią łączy go szczególna więź.
Stanek zapewniał, że w 2020 r. chciał wywiązać się z decyzji sądu o obowiązku oddania Nubii, ale – jak przekonywał – nie został poinformowany o terminie i sposobie przekazania zwierzęcia. Zarzucał przedstawicielom poznańskiego zoo, że przyjeżdżając do niego po Nubię, przekroczyli swoje uprawnienia. Twierdzi też, że został przez nich pobity i czuł się osaczony. Kwestionował kompetencje biegłej, która wydawała opinię w jego sprawie.
Prok. Agnieszka Stypa wyraziła satysfakcję, że oskarżony został uznany za winnego. - Na obecnym etapie mogę powiedzieć, że wyrok zostanie poddany analizie pod kątem podstaw prawnych i wymierzonej kary – dodała.
Przedstawicielka Fundacji Viva Anna Plaszczyk, która jako oskarżycielka posiłkowa także domagała się uznania Stanka za winnego, przekonywała podczas wcześniejszych rozpraw, że oskarżony wbrew decyzji sądu nie zamierzał oddać pumy, dlatego ukrył się w lesie. - Już wcześniej wykazywał lekceważący stosunek do prawa i decyzji sądów - powiedziała.
Aktywistka przekonywała, że pojęcie znęcania się nad zwierzęciem to nie tylko spowodowanie u niego chorób czy zadanie ran, ale także brak zapewnienia odpowiednich warunków bytowania. Przypomniała, że Stanek, aby móc posiadać pumę, zarejestrował przed laty działalność cyrkową i dopiero po tym, jak sprawa Nubii stała się głośna, zmieniły się przepisy i zamknięto tę furtkę prawną.
Nubia pozostaje w zoo
W maju 2022 r. zawierciański sąd uznał Stanka za winnego. W wyroku nakazowym, bez udziału stron, wymierzył mu karę prac społecznych i zakazał posiadania zwierząt. Obrona złożyła sprzeciw od tamtego orzeczenia, co oznaczało konieczność przeprowadzenia normalnego procesu.
Nubia żyje w chorzowskim zoo. Stanek przez pewien czas pracował tam jako wolontariusz, by mieć z nią częsty kontakt, teraz także ją odwiedza. Pytany, czy jeszcze wierzy w odzyskanie Nubii, wyraził nadzieję, że kiedyś tak się stanie. Odebranie mu zwierzęcia uważa za złamanie praw człowieka.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24