Wpadł do stawu, sam się wydostał i powiedział, że w aucie było jeszcze troje małych dzieci

Wpadł autem do stawu
Do zdarzenia doszło w gminie Gogołowa
Źródło: mapa google

Zaczęło się od tego, że 36-latek rzucał kamieniami na posesję. Gdy policjanci przyjechali na miejsce, potrzebował pomocy, bo wpadł autem do stawu. Na brzegu powiedział, że w samochodzie była jeszcze trójka małych dzieci. Policjant skoczył do wody, potem zbiornik przeszukali strażacy. Nikogo nie znaleźli.

- 36-letni mieszkaniec Jastrzębia-Zdroju może odpowiadać za stworzenie zagrożenia dla życia lub zdrowia policjanta - mówi Sebastian Błasik, rzecznik policji w Wodzisławiu Śląskim.

Na razie mężczyzna przebywa w szpitalu, ponieważ doznał wyziębienia. Policjanci będą wyjaśniać, dlaczego powiedział im nieprawdę, że w aucie zatopionym w stawie są dzieci.

OGLĄDAJ TVN24 NA TVN24 GO >>>

Dzieci szukali w stawie policjant i strażacy

Zdarzenie miało miejsce w gminie Gogołowa w powiecie wodzisławskim w niedzielę o 3 w nocy. Jeden z mieszkańców zawiadomił policję, że kierowca volkswagena passata obrzuca kamieniami jego posesję. Mieszkaniec podejrzewał, że agresor może być nietrzeźwy.

Gdy policjanci dotarli na miejsce, 36-letni kierowca volkswagena potrzebował pomocy. Próbował wydostać się ze swojego samochodu, który znajdował się w przydrożnym stawie przy ulicy Leśnej.

Wpadł autem do stawu
Wpadł autem do stawu
Źródło: śląska policja

- Podczas udzielania mu pomocy powiedział, że wpadł w poślizg i stracił panowanie nad samochodem. Powiedział też, że w aucie jest jeszcze trójka małych dzieci - mówi Błasik.

Jeden z policjantów od razu wskoczył do stawu. Zanurkował, próbując dostać się do samochodu, by wyciągnąć dzieci. Ale w środku nikogo nie było. Policja wezwała strażaków, którzy przeszukali zbiornik i też nikogo nie znaleźli. A mieszkaniec, który wzywał do Gogołowej policjantów, powiedział im, że nie widział, by w volkswagenie był ktoś jeszcze prócz kierowcy.

36-latek tymczasem siedział na brzegu, owinięty kocem termicznym. Nie próbował uciekać. Prowadził samochód bez uprawnień. Policjanci sprawdzili w systemie, że w 2018 roku cofnięto mu prawo jazdy.

Błasik: - Wiadomo, że miał kiedyś problemy z alkoholem. Może był w szoku i dlatego powiedział policjantom nieprawdę.

Policjant, który rzucił się do stawu na ratunek, jest zdrowy.

Czytaj także: