Ujawnienie zarzutów gwałtów wobec ginekologa z Zabrza sprawiło, że z dnia na dzień rośnie liczba kobiet, które uważają się za pokrzywdzone. Policjantom poskarżyła się jedna, dotarli do kolejnych trzech. Piątkowy apel sprawił, że tego dnia zgłosiła piąta, a w sobotę szósta. - Dzwonią cały czas - mówi nam policjantka.
Już pięć kobiet oficjalnie zgłosiło zawiadomienie o przestępstwie przeciwko 50-letniemu Monzerowi M., ginekologowi z Zabrza, podejrzanemu o zgwałcenie pacjentek. Szósta kobieta zgłosiła się na policję w sobotę. Ma być dopiero przesłuchiwana w sądzie.
Jak poinformowała Agnieszka Żyłka, rzeczniczka policji w Zabrzu, kolejne kobiety, które czują się pokrzywdzone przez Monzera M., na razie tylko dzwoniły na komendę.
Zatrzymanie, apel i kolejne zgłoszenia
Sprawa zaczęła się na początku wakacji. Jedna z pacjentek ginekologa zawiadomiła policję, że podczas badania w gabinecie zrobił jej coś złego, "kategorycznie przekroczył standardy".
Policji udało dotrzeć się w sumie do czterech kobiet, które zeznały, że zostały zgwałcone przez M. Policja od początku podejrzewała, że pokrzywdzonych może być więcej.
Mężczyzna został zatrzymany w czwartek, gdy wychodził z domu do pracy. Został objęty policyjnym dozorem, zakazem wykonywania zawodu lekarza ginekologa, zakazem zbliżania się i kontaktowania z pokrzywdzonymi oraz poręczeniem majątkowym. Wkrótce to się zmieniło.
Policja zaapelowała do pacjentek Monzera M., by zgłaszały się na policję, jeśli zostały przez niego skrzywdzone. Reakcja była natychmiastowa. Piąta kobieta zgłosiła się już w piątek. - Usłyszała apel w mediach i tego samego dnia składała zeznania w sądzie - mówi Żyłka.
Również tego dnia, z uwagi na grożącą podejrzanemu surową karę, a także realną obawę matactwa procesowego, zabrzański sąd zastosował areszt wobec Monzera M. Lekarz jest podejrzany już o popełnienie pięciu przestępstw polegających na doprowadzeniu pacjentek do obcowania płciowego lub poddania się innej czynności seksualnej. Za każde z przestępstw grozi mu do 12 lat pozbawienia wolności.
Ziobro: te kobiety miały pełne zaufanie
- Idąc do lekarza, każdy pacjent liczy na najlepszą opiekę i pomoc w chorobie. Te kobiety też miały pełne zaufanie, że otrzymają od tego mężczyzny profesjonalną pomoc medyczną, a nie taką krzywdę. Wykorzystanie bezbronności pacjentek jest przestępstwem wyjątkowo podłym, które w mojej ocenie absolutnie nie zasługuje na pobłażliwość. Podejrzenie o gwałt - co do zasady - powinno się wiązać z wnioskiem prokuratury o tymczasowe aresztowanie sprawcy - powiedział w sobotę minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
Jak ustalono podczas śledztwa, wszystkie pięć pokrzywdzonych było pacjentkami podejrzanego, a czyny miały zostać popełnione w jego gabinecie w Zabrzu w latach 2016-2018, w trakcie badań ginekologicznych, gdy w gabinecie znajdowała się jedynie pacjentka i lekarz.
Ginekolog się nie przyznaje
Podejrzany nie przyznał się do winy i złożył obszerne wyjaśnienia. - Kwestionował, jakoby podjęte przez niego działania przekraczały zakres czynów zabronionych, które zostały mu zarzucone - informuje Wojciech Czapczyński z Prokuratury Rejonowej w Zabrzu.
Jak podkreślają śledczy, w postępowaniu zgromadzili obszerny materiał dowodowy. Prokuratura ma także opinie biegłych psychologów, a sąd przesłuchał pokrzywdzone.
- Miejmy nadzieję, że dla nich postępowanie się już zakończyło, a dowody pozwolą na przeprowadzenie procesu karnego do końca - powiedział prokurator Czapczyński.
Na poczet przyszłych kar i zadośćuczynienia dla pokrzywdzonych zabezpieczono należące do podejrzanego dwa samochody i 90 tys. zł.
Śledczy nadal apelują do innych kobiet, które mogły być pokrzywdzone przez ginekologa, by zgłaszały się do policji lub prokuratury w Zabrzu. Dla dobra śledztwa i pokrzywdzonych prokuratura nie podaje dodatkowych szczegółów.
Autor: mag\kwoj / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja