Kilkaset osób zgromadziła w czwartek w południe manifestacja górniczych rodzin przed siedzibą Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Przyszło na nią wiele kobiet – również z dziećmi. Część z nich miała garnki, w które uderzały skandując m.in.: "Zagórowski musi odejść".
Odwołanie prezesa JSW, Jarosława Zagórowskiego, to jeden z głównych postulatów trwającego już 16. dobę strajku w spółce. Kobiety uczestniczyły w części poprzednich manifestacji w Jastrzębiu-Zdroju, jednak było ich dotąd stosunkowo niewiele. Teraz stanowiły około połowy protestujących przed budynkiem spółki. Przyprowadziły też wiele dzieci – od najmniejszych, w wózkach, po nastoletnie.
Paski z wypłatami
Niektóre kobiety przyniosły tzw. paski z wypłatami swoich mężów. Jak przekonywały, ich zarobki są niższe niż wynikałoby to z opinii o wysokich, sięgających kilku tysięcy miesięcznie zarobków górników – częściej mieszczą się w przedziale 2-3 tys. zł.
Czwartkową manifestację zapowiadano na Facebooku jako "spotkanie rodzin pod JSW". - Zabierzmy flagi - do flagi nikt nie strzeli! Zabierzmy garnki - pokażmy, że nie będziemy siedzieć cicho! Zaprośmy Rodziny! - apelowali organizatorzy manifestacji. Na sugestie, że zabieranie dzieci na takie demonstracje to "kompletny brak wyobraźni", padały odpowiedzi, że "rodziny to także dzieci..., dzieci są i wymagają opieki, a co za tym idzie godnych zarobków ich rodziców".
Zarząd JSW apelował "o rozsądek"
O niezabieranie dzieci na demonstrację apelowali też w czwartek przedstawiciele JSW. W wydanym tego dnia komunikacie zaapelowali do działaczy związkowych "o rozsądek".
- Wykorzystywanie najmłodszych w tak poważnym konflikcie jest totalną nieodpowiedzialnością! Jesteśmy przeciwni instrumentalnemu traktowaniu dzieci, które nie rozumieją całej tej sytuacji. Narażanie ich na niebezpieczeństwo, które w każdym momencie może nastąpić, jest karygodne. Ostatnie manifestacje przed siedzibą JSW pokazały, że organizatorzy strajku nie panują nad sytuacją, dlatego tym bardziej apelujemy o rozsądek - napisali przedstawiciele spółki.
Podczas demonstracji było jednak stosunkowo spokojnie. Oklaski dostał kilkuletni chłopiec, który powiedział przez nagłośnienie manifestujących: "Ten pan musi odejść".
19 górników prowadzi protest głodowy
W czwartek, w 16. dobie strajku, miał on formę okupacji kopalnianych obiektów na powierzchni. Według służb kryzysowych wojewody, uczestniczyło w nim tego dnia łącznie ponad 5,3 tys. górników; 19 osób prowadziło protest głodowy. Związkowcy żądają odwołania prezesa JSW Jarosława Zagórowskiego, któremu zarzucają nieudolność i niegospodarność, oraz decyzji ws. rozwiązania sytuacji w JSW.
Strajk w JSW rozpoczął się 28 stycznia w następstwie ogłoszenia przez zarząd planu oszczędnościowego uzasadnianego potrzebą poprawy kondycji firmy. W ub. tygodniu w spółce trwały rozmowy związkowców i zarządu - z udziałem mediatora, b. wicepremiera i b. ministra pracy Longina Komołowskiego. Ich efektem był parafowany w piątek, kierowany do rady nadzorczej JSW protokół uzgodnień i rozbieżności. Zakłada m.in. czasowe zawieszenie niektórych postanowień porozumienia zawartego przed debiutem giełdowym spółki oraz innych dotychczas obowiązujących w JSW dokumentów (regulacji i porozumień). Związkowcy podali, że dokonane w nim ustępstwa płacowe przekładają się na obniżenie zarobków górników o 7-10 proc.
Związkowcy chcą rozmów z ministerstwem skarbu
Rzecznik sztabu protestacyjnego, Piotr Szereda, mówił w czwartek rano, że strajkujący czekają na dalsze rozmowy m.in. ws. protokołu. Oczekują przede wszystkim rozmów z właścicielem, czyli ministerstwem skarbu. Do związków dotarło też zaproszenie na spotkanie z radą nadzorczą - na wtorek.
17 lutego rada nadzorcza JSW ma zebrać się w Warszawie. Z nieoficjalnych informacji PAP wynika, że ma na niej rozpocząć się zapowiadany przez resort skarbu audyt kosztów spółki. - No to jak mamy tyle czasu, to więc siedzimy na kopalniach i czekamy aż nadejdzie szczęśliwy wtorek – uznał w czwartek rano Szereda.
Akcja pożarowa
Rano spółka poinformowała też o ogłoszeniu akcji pożarowej w kopalni Knurów-Szczygłowice. To efekt niebezpiecznego wzrostu stężenia tlenków węgla w jednej z niepracujących od 28 stycznia ścian wydobywczych. Akcja pożarowa na razie nie wiąże się z otamowywaniem ściany, dokładne pomiary miało prowadzić pod ziemią specjalistyczne pogotowie Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego.
Już w poniedziałek władze spółki ostrzegały, że z powodu postoju ścian we wszystkich rośnie m.in. zagrożenie zawałowe, a w pięciu zagrożenie pożarowe (które wiążą się z koniecznością otamowywania takich rejonów na co najmniej kilka miesięcy). Podstawowym sposobem zapobiegania takim zagrożeniom jest ciągły postęp ścian.
Rodziny górników protestowały przed siedzibą Jastrzębskiej Spółki Węglowej:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: NS / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice | Bartosz Rejmoniak