Policjanci na koniach zauważyli płomienie, wydobywające się z jadącego samochodu. Zatrzymali kierowcę, wyprowadzili z auta dwójkę dzieci. W gaszeniu pożaru pomagał także kierowca autobusu, pożyczył policjantom gaśnicę.
"O wielkim szczęściu może mówić kierowca mercedesa, którego samochód zaczął się palić podczas jazdy" - czytamy w komunikacie policji w Częstochowie.
Do niebezpiecznej sytuacji na drodze doszło w minionym tygodniu na Rynku Wieluńskim. Z jadącego mercedesa zaczęły wydobywać się płomienie.
Zauważył to patrol częstochowskiej policji konnej, który natychmiast podjął próbę zatrzymania palącego się samochodu. Po kilkunastu metrach zdezorientowany kierowca zatrzymał się i zaczął gasić ogień.
Kierowca autobusu pożyczył im gaśnicę
Policjanci zauważyli, że w mercedesie jest jeszcze dwoje małych dzieci. Wyprowadzili je z auta, następnie wspólnie z kierowcą przystąpili do gaszenia pożaru.
Do pomocy przyjechały kolejne dwa patrole policyjne. W akcji brał również udział kierowca autobusu, od którego mundurowi pożyczyli dodatkową gaśnicę.
Dzięki szybkiej i sprawnej akcji nie doszło do tragedii. Mężczyźnie i jego dzieciom nic się nie stało. Ogień został ugaszony, zanim zdążył się rozprzestrzenić.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja