Na szlaku na Halę Miziową w Beskidach turyści spotkali dziwnie zachowującego się mężczyznę. Mimo ujemnej temperatury, porzucił on polar i buty. Ratownicy szukali go w kilku miejscach. Ostatecznie okazało się, że sam dotarł do domu.
"Po godz. 6 na numer ratunkowy zadzwonili turyści, którzy godzinę wcześniej poniżej Hali Miziowej spotkali mężczyznę. Według nich miał problemy z przemieszczaniem się. Potwierdził, że potrzebuje pomocy, lecz zachowywał się agresywnie i nieprzewidywalnie" - zrelacjonowali beskidzcy goprowcy w komunikacie.
Turyści dotarli do schroniska, gdzie poprosili o pomoc. Gdy po jakimś czasie wrócili tam, gdzie widzieli mężczyznę, zastali jedynie porzucone buty oraz polar. "Przeszukali okoliczny teren, lecz nie znaleźli go. Z uwagi na ujemne temperatury i stan mężczyzny powiadomili ratowników" - podali goprowcy.
Sam trafił do domu
Ze stacji na Hali Miziowej wyjechał quadem zespół dyżurnych. Dokładnie sprawdzili okoliczny teren. "Po jakimś czasie ratownicy spotkali turystów idących z Korbielowa, którzy potwierdzili, że poniżej Szczawin, w mocno oblodzonym miejscu, spotkali agresywnie zachowującego się mężczyznę. Ratownicy udali się tam, lecz nie natrafili na ślad zaginionego" - wskazali.
Równocześnie z Korbielowa wyruszyły dwie ratowniczki. Ponownie sprawdziły okolicę ponad polaną Strugi. Udały się potem do schroniska na Hali Miziowej. Okazało się, że są tam znajomi zaginionego. Nie zauważyli, że zniknął.
Goprowcy, po ustaleniu tożsamości mężczyzny, skontaktowali się z jego rodziną. Okazało się, że trafił już bezpiecznie do domu. "Na prośbę policji przekazano funkcjonariuszom sprawozdanie z działań poszukiwawczych" - podano w komunikacie.
W Beskidach warunki turystyczne są trudne. W niedzielę jest mglisto i zimno.
Źródło: PAP/TVN24
Źródło zdjęcia głównego: GOPR Beskidy