Usłyszeliśmy szczekanie, ale z uwagi na porywisty wiatr nie za bardzo było wiadomo, skąd dobiega głos. Nie dawało nam to spokoju, po skończonych zajęciach za zgodą naczelnika ruszyliśmy w teren - opisują goprowcy, którzy pod Babią Górą znaleźli psa. Nie powinno go tam być, nie wiadomo, kto jest jego opiekunem.
Ratownicy z Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Beskidy opisali w mediach społecznościowych nietypową historię. W czwartek w trakcie kursu pierwszego stopnia na Babiej Górze przez ponad dwie godziny słyszeli szczekanie psa.
Zaznaczyli w poście, że pies w Babiogórskim Parku Narodowym to rzadkość. Zgodnie z przepisami obowiązuje zakaz wprowadzania czworonogów na teren Parku.
Usłyszeliśmy szczekanie psa, z uwagi na wiatr nie było wiadomo skąd
"Byliśmy rano na ćwiczeniach w partiach szczytowych Babiej Góry. Usłyszeliśmy szczekanie, ale z uwagi na porywisty wiatr, nie za bardzo było wiadomo, skąd dobiega głos. Nie dawało nam to spokoju, po skończonych zajęciach za zgodą Naczelnika ruszyliśmy w teren" - opisuje ratownik, który był na miejscu.
Pies został odnaleziony w rejonie Perci Akademików i sprowadzony w bezpieczne miejsce. Ratownicy przekazali go Leśniczemu BPN w Zawoi. Dzisiaj czworonoga zbadał weterynarz.
Goprowcy apelowali o kontakt od osób, które mogłyby pomóc w dotarciu do opiekuna psa. Dzisiaj poinformowali, że zwierzę zostało oddane pod opiekę gminie Zawoja.
Znalazł się chętny do adopcji
- To młody pies. Jest w miarę dobrym stanie. Był bardzo skołtuniony - mówi Karolina Listwan-Franczak, zastępczyni wójta Zawoi. - Jest zdrowy, przeszedł zabiegi pielęgnacyjne, nie jest zaczipowany. Raczej to porzucenie niż zagubienie. Znalazła się osoba zainteresowana adopcją, dzięki temu nie trafi do schroniska. Oczywiście, dopuszczamy możliwość znalezienia się właściciela.
Zastępczyni wójta mówi, że to pierwszy przypadek, by pies dotarł tak wysoko w góry. - Prawdopodobnie poszedł jakimś śladem. Gdyby turysta wszedł z nim na szlak, wychwyciłaby go straż parku - mówi Listwan-Franczak.
Lekarz weterynarii przypuszcza, że czworonożny wędrownik pochodzi z większej rodziny, która żyła na ulicy. - W zeszłym tygodniu na terenie gminy znaleziono podobnego psa. Według weterynarza, to rodzeństwo - dodaje zastępczyni wójta.
Brat wędrownika także znalazł już nowy dom.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: GOPR Beskidy