Autokar z dziećmi w rowie. TVN24 nieoficjalnie: kierowca jechał za szybko. Jest śledztwo

Autokar wpadł do rowu
Autokar wpadł do rowu
Źródło: Bartosz Rejmoniak | TVN 24 Katowice

- Przyczyną wypadku autokaru pod Częstochową mogła być nadmierna prędkość - nieoficjalnie ustalił reporter TVN24, Jerzy Korczyński. Prokuratura wszczęła już śledztwo ws. sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym, zagrażającej życiu lub zdrowiu wielu osób. Na razie jednak nie udało się przesłuchać kierowcy, który nadal leży w szpitalu.

Jak nieoficjalnie dowiedział się Jerzy Korczyński, autobus jechał z prędkością około 100 km/h. Tymczasem na odcinku, na którym doszło do wypadku, obowiązuje ograniczenie prędkości do 80 km/h.

Reporter ustalił ponadto, że autobus, który wpadł do rowu, był z 2004 roku i nie miał tzw. dopuszczenia do tego, by poruszać się z prędkością większą, niż 80 km/h na autostradach i drogach szybkiego ruchu.

To, czy tzw. dopuszczenie jest czy go nie ma, widoczne jest w dowodzie rejestracyjnym. Tego jednak sprawdzić nie można, bo - według ustaleń Jerzego Korczyńskiego - kierowca autokaru twierdzi, że go zgubił.

Właściciel firmy transportowej, która organizowała przejazd autokaru, nie chciał rozmawiać przed kamerą. - Gdy zapytaliśmy go o dokumenty dotyczące dopuszczenia tego pojazdu, mężczyzna rzucił słuchawką - relacjonuje reporter TVN24.

- Autobus jechał z Łeby autostradą A1, a tam też nie mógł jechać szybciej niż 80 km/h. A jechał prawdopodobnie około 100 km/h na niektórych odcinkach. To w połączeniu z mocno świecącym słońcem, które mogło oślepić kierowcę, mogło spowodować wypadek - ustalił Jerzy Korczyński.

Autokar z dziećmi w rowie

Autokar z dziećmi w rowie. TVN24 nieoficjalnie: kierowca jechał za szybko

Autobus w rowie

Do wypadku doszło w czwartek ok. godz. 18 na drodze krajowej nr 1 w miejscowości Romanów w powiecie częstochowskim. Autobus, którym jechali uczniowie trzeciej klasy SP nr 9 w Piekarach Śląskich, wpadł do rowu. CZYTAJ WIĘCEJ TUTAJ

Dziewięć osób, które zostały poszkodowane w wypadku, nadal pozostaje w kilku szpitalach na terenie woj. śląskiego i małopolskiego. Ich życiu nie zagraża jednak niebezpieczeństwo.

Kierowca nie został przesłuchany

Prokuraturze nie udało się na razie przesłuchać kierowcy autokaru. - W dalszym ciągu przebywa w szpitalu i z jego udziałem nie można przeprowadzić czynności procesowych. Jesteśmy w stałym kontakcie z kierownictwem szpitala. Po uzyskaniu stosownych informacji takie czynności będą wykonane - powiedział prok. Tomasz Ozimek z prokuratury okręgowej w Częstochowie.

Tamtejsza prokuratura rejonowa wszczęła śledztwo ws. sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym, zagrażającej życiu lub zdrowiu wielu osób.

- Takie przestępstwo jest zagrożone karą do 10 lat pozbawienia wolności. Jednakże w przypadku stwierdzenia, że pasażerowie pokrzywdzeni w tej sprawie odnieśli ciężkie obrażenia, zagrożenie może ulec zwiększeniu do lat 12 - poinformował prok. Ozimek.

Częstochowska prokuratura wszczęła śledztwo ws

Częstochowska prokuratura wszczęła śledztwo ws. wypadku autokaru

Jak doszło do wypadku?

Prokurator i policjanci dokonali już oględzin miejsca wypadku, a także samego autokaru. Śledczy zaznaczają jednak, że były to zaledwie wstępne oględziny. - Dokładne oględziny zostaną wykonane w warunkach odpowiednich na strzeżonym parkingu - powiedział rzecznik częstochowskiej prokuratury okręgowej.

- Na obecnym etapie dokonujemy ustaleń dotyczących charakteru obrażeń, jakie odnieśli pasażerowie. Jednak w tym zakresie potrzebna jest opinia biegłego medyka - dodał prok. Tomasz Ozimek.

Śledczy przesłuchali kilku świadków wypadku. Dzięki temu, "możliwe jest odtworzenie prawdopodobnego przebiegu tego zdarzenia".

- Z wstępnych ustaleń śledztwa wynika, że kierujący autokarem - jadąc w kierunku Katowic - w miejscowości Romanów zjechał na prawe pobocze drogi. Następnie utracił panowanie nad pojazdem, w wyniku czego zjechał do rowu. Potem autokar uległ przewróceniu - relacjonował prok. Ozimek.

Zaznacza, że "na chwilę obecną nie można wykluczyć żadnej z wersji" wypadku. Wśród tych, które są sprawdzane, jest m.in. nadmierna prędkość.

- Na chwilę obecną dokonaliśmy już szeregu czynności zmierzających do ustalenia, jakie były przyczyny utraty panowania nad pojazdem przez kierowcę. Zabezpieczono tachograf, który w tym przypadku wydaje się być najistotniejszym dowodem - dodał prok. Ozimek.

Jednocześnie podkreślił, że "ze wstępnych ustaleń śledztwa nie wynika, aby naruszone były przepisy dotyczące czasu pracy kierowcy".

- Na miejscu zdarzenia zabezpieczono pełną dokumentację, która znajdowała się w autokarze. Oczywiście, będzie również zabezpieczona dokumentacja w firmie, do której należał autokar. Te dokumenty będą przeanalizowane - zapewnił rzecznik prokuratury okręgowej w Częstochowie.

Prokuratura i policja proszą o kontakt tych, którzy widzieli bądź nawet zarejestrowali moment wypadku autokaru.

Zobacz nocne zdjęcia z miejsca wypadku wykonane z drona:

Wypadek autokaru pod Częstochową

Wypadek autokaru pod Częstochową. Nocne zdjęcia z drona

Do wypadku doszło w miejscowości Romanów koło Częstochowy:

Mapy dostarcza Targeo.pl

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Autor: NS / Źródło: TVN 24 Katowice

Czytaj także: