Mówił wszystkim, że jest niewinny. Ale w więzieniu mieli na niego papiery, że to złodziej. I każdy więzień twierdzi, że jest niewinny. Gdy w końcu wyszedł i wywalczył zadośćuczynienie za niesłuszne pozbawienie wolności, sąd obciążył go kosztami procesu.
80 tys. zł zadośćuczynienia dostanie kierowca z Siemianowic Śląskich, który na skutek błędu sędziego niesłusznie trafił do więzienia na cztery i pół miesiąca. Taką kwotę przyznał mu sąd apelacyjny w Katowicach, utrzymując w zasadniczej części w mocy wyrok sądu okręgowego.
- Kwota jest niska. Mój klient żądał 300 tys. zł. Za niesłuszne pozbawienie kogoś wolności powyżej 7 dni grozi kara do 10 lat więzienia - mówi Marta Trzęsimiech-Kocur, pełnomocniczka poszkodowanego.
Najgorsze jednak, że jej klient ma ponieść koszty procesu, czyli 4,5 tys. zł. Choć orzeczenie jest już prawomocne, pełnomocniczka zapowiada, że zaskarży tę decyzję.
- To naprawdę absurdalne, że sąd przerzuca koszty postępowania na osobę całkowicie bezprawnie pozbawioną wolności - mówi powiedziała.
Sam powód także nie rozumie decyzji sądu. - Jestem psychicznie wykończony i chcę to już wszystko mieć za sobą - powiedział.
Tak chciał Skarb Państwa
Rzeczniczka Sądu Apelacyjnego w Katowicach Aleksandra Janas potwierdziła, że orzeczenie o kosztach, jakie zapadło w sądzie okręgowym w Katowicach zostało na skutek apelacji Skarbu Państwa zasadniczo zmienione - poprzez obciążenie powoda kosztami postępowania za I instancję. Dodatkowo zasądzono na rzecz Skarbu Państwa koszty postępowania odwoławczego.
O bliższych motywach takiego rozstrzygnięcia sąd na razie nie informuje, ponieważ nie ma jeszcze uzasadnienie wyroku. - Termin do jego sporządzenia upływa 2 maja bieżącego roku i - jak mnie zapewnił sędzia sprawozdawca - zostanie dotrzymany. Po tym, jak projekt zaakceptują pozostali sędziowie ze składu (potrzeba na to kilku dni), uzasadnienie będzie dostępne - wyjaśniła sędzia Janas.
W więzieniu każdy jest niewinny
Wytaczając Skarbowi Państwa proces mężczyzna i jego pełnomocniczka domagali się wypłaty 300 tys. zł. Reprezentująca interesy Skarbu Państwa Prokuratoria Generalna domagała się oddalenia roszczeń. Powód i jego pełnomocniczka chcieli zawrzeć ugodę, jednak ze strony przeciwnej nie było takiej woli.
Mec. Trzęsimiech-Kocur wielokrotnie wyrażała rozgoryczenie, że państwo nie poczuwało się do odpowiedzialności za ewidentną pomyłkę wymiaru sprawiedliwości. Adwokat podkreślała, że jej klient trafił do więzienia bez żadnej podstawy prawnej.
W 2010 roku mężczyzna został skazany na pół roku więzienia za zniszczenie mienia podczas awantury w mieszkaniu wujka. Karę warunkowo zawieszono na dwa lata. Po pewnym czasie mężczyznę zatrzymała policja, informując, że sąd w Siemianowicach Śląskich nakazał osadzić go na pół roku w zakładzie karnym. Zatrzymany początkowo myślał, że zmieniły się przepisy i dlatego zapadła taka decyzja.
Spędził w zakładach karnych 134 dni. - Mówił wszystkim, że jest niewinny. Ale w więzieniu mieli na niego papiery, że ukradł. I każdy więzień twierdzi, że jest niewinny. Na szukanie prawników nie miał ani siły, ani pieniędzy - mówi Trzęsimiech-Kocur
Po wyjściu na wolność postanowił sprawdzić, dlaczego właściwie został zamknięty. Okazało się, że doszło do pomyłki w sądzie, który uznał, że skazany w okresie zawieszenia wykonania kary dopuścił się kradzieży. Rzeczywistym sprawcą tego przestępstwa był mężczyzna o tym samym nazwisku, ale innym numerze PESEL i pozostałych danych. Nawet imię miał inne.
Sędzia, który się pomylił, został przez sąd dyscyplinarny ukazany naganą i pozbawiony kierowniczej funkcji.
Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice / PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24