5-miesięczny Tymek z Mysłowic jest najmłodszym dzieckiem w Polsce cierpiącym na siatkówczaka. To jeden z najbardziej agresywnych nowotworów oka. Jest szansa, że chłopca uda się uratować, potrzebne są jednak pieniądze. Dużo pieniędzy, bo ponad milion złotych. Rodzice robią wszystko, by móc rozpocząć kosztowną terapię w Stanach Zjednoczonych.
"Chłopczyk z błyskiem w oku" – tak o półrocznym Tymku mówią jego rodzice. Niestety przyczyną tego błysku jest śmiertelna choroba, którą lekarze zdiagnozowali na początku marca.
- Wszystko zaczęło się w sobotę, 5 marca. Wybieraliśmy się na spacer. Podczas przebierania małego zauważyłam, że jedna źrenica dziwnie odbija światło. Mąż potwierdził moje spostrzeżenia, mówiąc, że zauważył to już jakiś czas temu - mówi Magdalena Palczarska, mama Tymka.
"Długo na niego czekaliśmy"
Chłopiec urodził się 2 października 2015 r. w 39. tygodniu ciąży, po trzech latach starań. Rodzice nie potrafili ukryć swego szczęścia. Jak i jego starszy brat, wówczas 5,5-letni Ignaś.
- Cieszyliśmy się każdą wspólną chwilą. Robiliśmy dużo zdjęć i komentowaliśmy te, na których mamy czerwone źrenice. Na jednym ze zdjęć zobaczyliśmy, że oczy Tymka się różnią - wspomina pani Magdalena.
Diagnoza: siatkówczak
Źrenica w prawym oczku nie była czerwona, nie była też czarna jak w lewym oku. Okazała się być jasnym, bladym punktem. Przestraszeni rodzice natychmiast wybrali się do lekarza. Stamtąd skierowano ich do kliniki okulistycznej przy ul. Ceglanej w Katowicach.
– Cały czas mieliśmy nadzieję, że to po prostu jakiś defekt siatkówki. Baliśmy się. Podczas badania USG wyszło najgorsze...siatkówczak - dodaje wzruszona matka.
Od tej chwili rozpoczęła się walka z czasem. W Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Tymek został poddany badaniu pod narkozą. Poprzednie wyniki potwierdziły się - oko malucha zostało zaatakowane przez złośliwy nowotwór o wielkości 7 mm. Tymon został w szpitalu.
- Pojawiła się temperatura, biegunka i wymioty. Syn został przeniesiony do Kliniki Pediatrii i Żywienia w Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie dostał kroplówkę. Przez kilka dni był na obserwacji - opowiada Krzysztof Palczarski, ojciec chłopca.
"W Polsce się nie uda"
Rodzice wiedzieli, że konieczne jest leczenie. W Polsce chemioterapię miejscową prowadzi od roku Centrum Zdrowia Dziecka. Lekarze uprzedzili jednak Palczarskich, że chłopczyk najprawdopodobniej nie odzyska wzroku. Dlatego zdecydowali się na terapię poza krajem.
- Wysłaliśmy pełną dokumentację do specjalisty w Stanach Zjednoczonych. W odpowiedzi otrzymaliśmy maila z zaproszeniem na leczenie. Lekarz stwierdził, że stan oka niemowlaka wymaga jego niezwłocznej interwencji - dodaje ojciec.
Ogromne szanse na wyleczenie
Skuteczność metody stosowanej od 10 lat w Nowym Jorku przez zespół dr. Abramsona był dla państwa Palczarskich wystarczającym argumentem, by wybrać jego klinikę. Rozmawiali też z rodzicami innych dzieci, które przeszły tam leczenie. Im się udało.
Jak wyjaśnia pani Magdalena wysokiej jakości sprzęt oraz wieloletnie doświadczenie lekarzy daje nawet 90 proc. szans na wyleczenie.
Potrzebnych jest ponad 1,4 mln zł
Tego w Polsce nie uda się zrobić. Koszt leczenia Tymka w Stanach, w porównaniu do dzieci z guzem podobnej wielkości, to ok. 1,4 mln złotych. Rodzice nie poddają się. Ogłosili już zbiórkę publiczną, mają konto w bezprowizyjnej fundacji, organizują akcje i koncerty. Do tej pory udało się zebrać ponad 200 tys. złotych.
- Nie poddamy się. Zrobimy wszystko, by nasz syn, o którego tak długo się staraliśmy, otrzymał najskuteczniejsze leczenie na świecie – kończy wzruszony tata.
Każdy może włączyć się do pomocy. Informacje o tym, jak pomóc Tymkowi, znaleźć można na internetowej stronie fundacji rycerzeiksiezniczki.pl lub na Facebooku na fanpage`u: Puk Puk Tymonku. Kto tam? – Siatkówczak.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: msin/sk / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Katowice | Andrzej Winkler