Tylko w TVN24 GO

Zamknięci w wagonach, głód i chłód. "Jedzeniem były trzy łyżki mąki gotowane z wodą"

Nie rozumiałam, dlaczego mamy zostawić wszystko i jechać nie wiadomo gdzie - tak Maria Barszcz wspomina moment, gdy Rosjanie kazali jej i jej rodzinie spakować najważniejsze rzeczy i opuścić dorobek rodzinny. Mieli na to godzinę. Tak zaczęła się II wojna światowa dla pani Marii, która miała wówczas zaledwie 14 lat. Wraz ze swoją mamą i rodzeństwem zostali wysłani na Syberię. Pani Maria w rozmowie z Magdą Łucyan wspomina tygodnie spędzone w wagonach towarowych, z niewielką ilością jedzenia i dziurą w podłodze służącą za toaletę. - Trzeba było wytrzymać - powiedziała. Syberię wspomina jako głód i chłód. - Nie mieliśmy przygotowanej odzieży, a tam było naprawdę zimno - mówiła. Przez brak ocieplanych butów, odmrażały jej się nogi. Pani Maria do dziś ma blizny. - Na nogach miałam jeden strup. (...) Ściągałam buty z paznokciami - opowiada. Za jedzenie służyły im 2-3 łyżki mąki z gotowaną wodą. - Ani krzyki, ani płacze, to nic nie pomagało. (…) Trzeba było sobie jakoś radzić, bo innego wyjścia nie było - wspomina.