Tylko w TVN24 GO

Midler: kto nie był w stanie dosięgnąć poziomej deski, trafiał do krematorium

Moje motto brzmi: wczoraj przeminęło, teraz jest dzisiaj, a jutro czeka lepszy dzień - mówi w rozmowie z Adrianną Otrębą Ben Midler, ostatni znany ocalały z białostockiego getta i bohater książki "Ostatni Białystoker" Marty Sawickiej-Danielak. W czasie II wojny światowej przeszedł łącznie przez sześć obozów koncentracyjnych. W 80. rocznicę powstania w getcie wrócił do Polski, by opowiedzieć o historii swojego życia. Gdy wybuchły walki w 1943 roku miał 15 lat, wraz z rodziną chował się w kryjówce stworzonej przez jego wujka w piwnicy, szybko jednak wpadli w ręce nazistów. Razem z wujkiem i jego synem trafili do pierwszego z obozów. Wyznał, że sposobem na przetrwanie było udowodnienie, że jest się zdolnym do pracy. - Jeżeli ktoś nie pracował, to nie dostawał racji wołowiny i kurczaka - wspominał w rozmowie dla TVN24 GO. Jednym z kolejnych obozów było Auschwitz. - Niemcy ustawili dwie deski. Jedną pionową, a drugą poziomą. Kto nie był w stanie dosięgnąć poziomek deski, trafiał do krematorium. Ci, którzy dosięgali, trafiali do baraków. Stanąłem na placach  i zdołałem jej dotknąć - wspominał Midler. Jak podkreślał, miał jeden cel: "pracować jak najciężej". - Nie dla mojej osobistej korzyści, tylko by przeżyć i zjednoczyć się z moją rodziną - tłumaczył. - Jeśli masz wolę, znajdziesz sposób - dodał. Pytany czym dla niego jest getto, mówił, że dla niego to "miniona przeszłość". - Pamiętam, ale nie myślę o tym. Nieważne jak ciężkie jest życie, przetrwaj to i zadbaj o lepsze życie w przyszłości - powiedział Midler jako swój przekaz dla młodszych pokoleń.