Rozmowa Piaseckiego
prof. Jacek Czaputowicz
Zamiast 20, 10 tysięcy amerykańskich żołnierzy na wschodniej flance NATO. Gdyby to, co mówi telewizja NBC powołująca się na rozmowy z urzędnikami amerykańskimi, byłoby prawdą, to zwiastowałoby to początek wielkiego odwrotu Stanów Zjednoczonych z Europy? - Nie no, to byłoby ograniczenie o połowę obecności w Polsce i w Rumunii. Natomiast druga połowa, mam nadzieję, że by pozostała, więc to jest po prostu redukcja personelu ze względów oszczędnościowych. Ale jest to także sygnał dla świata, że Amerykanie są mniej zainteresowani tym regionem Europy i liczą, że państwa europejskie wezmą odpowiedzialność za to bezpieczeństwo - ocenił prof. Jacek Czaputowicz. Na uwagę, że szef wojsk NATO w Europie i amerykańskich wojsk na starym kontynencie mówi, że nie byłby zwolennikiem takiego rozwiązania, były szef MSZ stwierdził, że "każdy w NATO będzie mówił, że chciałby, żeby Amerykanie byli zaangażowani". - Natomiast oni kierują się inną racjonalnością. Patrzą z perspektywy swoich zadań, celów, a nie Europy - ocenił Czaputowicz. Jak dodał: "i jest to bardzo niedobre". Zaznaczył, że "nie mówi się o redukcji znacznej większego kontyngentu w Niemczech". - To jest zły sygnał dla Polski, dla tego regionu - podkreślał dyplomata. - Donald Trump został wybrany właśnie z tą ideą, że "Ameryka po pierwsze" i działa racjonalnie, ale efekt jest taki, że niezależnie od tego, jakie są przyczyny, że ich nie będzie tu w Polsce i musimy brać to pod uwagę i nie jest to dobra sytuacja. Też niedobrze to świadczy o naszych relacjach ze Stanami Zjednoczonymi. Tutaj nawet nie chodzi o sam fakt, ale o to, kiedy zostało to powiedziane - jeszcze przed rozstrzygnięciem konfliktu na Ukrainie, że to jest pierwsza informacja przed wojskami w Europie Zachodniej. Niedobrze to wygląda - ocenił prof. Czaputowicz.