Opinie i wydarzenia
Raport strat Polski poniesionych w wyniku II wojny światowej i wysokości odszkodowania dla Polski od Niemiec
W czwartek na Zamku Królewskim w Warszawie odbywa się prezentacja raportu o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej. Niemcy nigdy tak naprawdę nie rozliczyły się ze swoich zbrodni wobec Polski - mówił podczas wydarzenia Jarosław Kaczyński. Ocenił też, że "mieliśmy z jednej strony abolicję dla zbrodniarzy, bo tak to trzeba określić, nigdy takiego aktu wprost sformułowanego nie było, ale różnego rodzaju akty w gruncie rzeczy tworzyły system abolicyjny". Jak dodał, "ludzie mający na sumieniu nawet dziesiątki tysięcy ludzi spokojnie funkcjonowali w Niemczech, a niekiedy nawet dochodzili do różnych stanowisk państwowych". Premier Mateusz Morawiecki zaznaczył, że raport w sprawie strat poniesionych przez Polskę w II wojnie światowej "to wielki krok, by odzyskać zadośćuczynienie ze strony Niemiec. Niemcy ponoszą odpowiedzialność jako całe społeczeństwo. - Raport służy prawdziwemu pojednaniu polsko-niemieckiemu. Bez prawdy, odszkodowania, nie ma normalnych relacji - stwierdził Morawiecki.
Zespół, którym kierował poseł PiS Arkadiusz Mularczyk, przygotowywał raport dotyczący strat Polski poniesionych w wyniku II wojny światowej i wysokości odszkodowania dla Polski od Niemiec. Nad raportem pracowało około 30 historyków, ekonomistów i rzeczoznawców majątkowych oraz 10 recenzentów. - Wskutek wojny i przesunięcia granic państwo polskie w ciągu 7 lat utraciło około 11,2 milionów obywateli - mówił Arkadiusz Mularczyk, przewodniczący rady Instytutu Strat Wojennych im. Jana Karskiego. Dodał, że podczas II wojny światowej do niewolniczej pracy wywieziono ponad 2 mln 100 tysięcy osób. - Każdy z tych robotników przymusowych pracował średnio 2 lata i 9 miesięcy" - podkreślił poseł, zaznaczając, że "niemiecki przemysł odnosił wiele korzyści z pracy przymusowej". Poinformował, że oszacowano kwotę ok. 4 bilionów 330 miliardów złotych z tytułu ofiar śmiertelnych. - To jest czysto ekonomiczna wycena życia ludzkiego, wyłącznie przez pryzmat utraty PKB. Nie uwzględnia cierpienia i rozbitych rodzin czy urazów psychicznych" - powiedział.