To tylko ćwiczenia, ale ich scenariusz pokazuje rzeczywiste zagrożenia na polskiej granicy przebiegającej na Bałtyku. Miejsce akcji: Zatoka Gdańska, statek nieznanej bandery, z dziwnie zachowującą się załogą i podejrzanym ładunkiem.
- Nazywa się Iwan, taki dostał kryptonim. (...) Z rejonu Federacji Rosyjskiej przypłynął ten statek - powiedział kmdr por. Grzegorz Glista z Morskiego Oddziału Straży Granicznej.
W scenariuszu ćwiczeń niebezpieczny statek zbliża się do Naftoportu w Gdańsku. Ponieważ nie chce się zatrzymać - do akcji wkracza jednostka specjalna Straży Granicznej. Komandosi wdzierają się na pokład i opanowują statek. Tuż przed abordażem jego załoga pozbywa się dowodów przestępstwa.
- Były to paczki prawdopodobnie z przedmiotami, które mogły być niebezpieczne. Mówimy o materiałach wybuchowych lub amunicji - wyjaśniła ppor. Katarzyna Przybysz z Morskiego Oddziału Straży Granicznej.
Rosyjski jamming na Bałtyku
Na ćwiczeniach nie zabrakło prawdziwych problemów - z samolotem patrolowym. Doświadczył zakłóceń w komunikacji z systemem GPS, prawdopodobnie z powodu działań rosyjskich wojsk.
Rosjanie od dawna utrudniają żeglugę na Bałtyku, zakłócając sygnały satelitarne. Łamią embargo swoją flotą cieni i biorą na cel infrastrukturę krytyczną: porty, rurociągi i kable podwodne.
Manewry na morskiej zewnętrznej granicy Unii Europejskiej zorganizowała Europejska Agencja Straży Granicznej i Przybrzeżnej Frontex. - Bałtyk to arena geopolitycznej rozgrywki. I dlatego jako Polska i Europa pokazujemy, że jesteśmy tu obecni i chronimy granice tak, jak trzeba - powiedział Hans Leijtens z Frontexu.
Na morskiej granicy Unii Europejskiej czyhają podobne niebezpieczeństwa jak na granicy lądowej, ale ochrona tego obszaru ze względu na jego rozległość wydaje się jeszcze trudniejsza.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Morski Oddział Straży Granicznej