Choć nie do końca pasują do nastroju Wszystkich Świętych i Zaduszek, części osób kojarzą się z wizytami na cmentarzach nie mniej niż znicze i kwiaty. Mowa o regionalnych słodyczach sprzedawanych przy cmentarnych bramach. W którym mieście jedzą pańską skórkę, a gdzie króluje tzw. trupi miodek?
W okolicy dnia Wszystkich Świętych znajdziemy je przy bramach polskich cmentarzy, obok kwiatów i zniczy. Niektóre przysmaki, jak watę cukrową, kulki ryżowe czy obwarzanki, dostać można w całym kraju i nie tylko przy tej okazji. Ale są też takie, które spotkamy tylko w tych dniach, a do tego wyłącznie w konkretnych regionach kraju. Oto "cmentarne" słodycze z Mazowsza, Małopolski, Lubelszczyzny oraz Wielkopolski.
Pańska skórka
Pańska skórka to zdecydowanie najpopularniejszy cmentarny przysmak w Warszawie i okolicach. W 2008 roku została nawet wpisana na listę mazowieckich tradycji. Najstarsze przepisy, w których opisano proces jej powstawania, pochodzą z początku XX wieku. Wtedy uchodziła za skuteczny lek na kaszel. - Początkowo nazywano ją nie pańską, a panieńską skórką. Wzięło się to stąd, że w dotyku przypominała delikatną kobiecą skórę. Brzmi to niezbyt poprawnie politycznie i być może dlatego z czasem pierwszy człon jej nazwy zmieniono na "pańska", co miało sugerować, że przysmak ten jest wyjątkowym delikatesem - tłumaczy Szymon Gatlik, przewodnik kulinarny i winiarski.
Co kryje się za tą nazwą? Pańska skórka to cukierek na bazie skarmelizowanego cukru, z dodatkiem wody, barwnika, ubitych ze szczyptą soli białek, żelatyny i mąki ziemniaczanej. Ma formę niewielkiej kostki, zwykle w kolorze białym, różowym lub będącym mieszanką tych dwóch barw. To smakołyk z gatunku "zaklejających usta", lepiej nie próbować go gryźć, a jedynie delikatnie zanurzyć w nim zęby.
Miodek turecki, zwany też trupim miodkiem
Jak wyjaśnia Gatlik, spotykany niemal wyłącznie w Krakowie i okolicach tzw. trupi, czy turecki miodek to rodzaj cukierków wytwarzanych z mocno skarmelizowanego cukru i skruszonych orzechów włoskich, wzbogacanych barwnikami i olejkami zapachowymi - np. kawowymi czy waniliowymi. Taka mieszanka daje smak podobny do miodu. W okolicach krakowskich cmentarzy przysmak ten sprzedawany jest zazwyczaj w formie nieregularnych bryłek, zapakowanych w plastikową folię. Są dwie jego wersje - miękka, o konsystencji zbliżonej do krówki, oraz twarda, której przewodnik kulinarny nie poleca gryźć.
Dlaczego "trupi" - nie trzeba chyba nawet wyjaśniać. A skąd nazwa sugerująca związki z Turcją? - W XVII wieku słodkie przysmaki bardzo często trafiały do Polski właśnie z Turcji. Polska armia toczyła wówczas z Turkami liczne bitwy, a tamtejsze słodycze, np. mazurek, trafiały w ręce rycerzy. Dlatego wszystkie słodkie, miodowe smakołyki budziły skojarzenia z tym krajem - tłumaczy ekspert.
ZOBACZ TEŻ: Jak dojechać na cmentarze we Wszystkich Świętych? Zmiany organizacji ruchu, dodatkowe linie cmentarne
Lubelskie szczypki
Lubelskie szczypki są przysmakiem tradycyjnie odpustowym, ale przy bramach miejscowych cmentarzy sprzedaje się je przez cały rok. Podobnie jak cmentarne słodycze z innych regionów Polski, szczypki wytwarzane są na bazie cukru. Do ich przyrządzenia niezbędne są również białka jajek, żelatyna i mąka ziemniaczana. - Mają formę podłużnych, kilkunastocentymetrowych laseczek. Występują w wielu wersjach kolorystycznych i smakowych, nie tylko tych podstawowych, jak czekolada czy wanilia, ale również np. owocowych - podkreśla Gatlik.
Poznańskie rury
W Poznaniu i okolicach w listopadzie zajadają się przede wszystkim rogalami świętomarcińskimi, jednak uliczni sprzedawcy mają w swojej ofercie również rury. To przysmak wypiekany z ciasta piernikowego na miodzie. Ma kształt kwadratu, jego krawędzie często są ząbkowane lub zdobione w inny sposób. Swoją nazwę zawdzięcza lekkiemu zrolowaniu, przez które przypomina połowę rury.
- Ze względu na wygląd rury nazywane bywają również dachówkami. Nie są przysmakiem kojarzącym się wyłącznie z uroczystością Wszystkich Świętych. Wypieka się je też choćby w Boże Ciało. Z tym świętem wiąże się legenda dotycząca ich powstania. Pewnego razu, wiele wieków temu, wraz z tradycyjną procesją ulicami Poznania wędrowała orkiestra. Muzycy mieli grać tak głośno, że z jednej z kamienic pospadały dachówki. Podobno właśnie na pamiątkę tego wydarzenia poznaniacy zaczęli wypiekać zaokrąglone ciastka - mówi przewodnik.
Źródło: tvn24.pl