Uśmiech i grymas bólu nosimy w genach - do takich wniosków doszła grupa psychologów z San Francisco. Zbadali prawie 5 tys. zdjęć sportowców startujących na Igrzyskach Olimpijskich i paraolimpiadzie w 2004 roku, szczęśliwych i załamanych po ogłoszeniu wyników. Niektórzy z nich byli niewidomi. A niewidomi nie mieli szans od nikogo nauczyć się uśmiechać.
Po obejrzeniu tych zdjęć psychologowie uznali, że zarówno niewidomi, jak osoby z dobrym wzrokiem mają taki sam wyraz twarzy w momentach, kiedy owładną nimi emocje.
Uśmiechu szczęścia nie uczymy się od otoczenia
Wyraz szczęścia na twarzach widzących i niewidomych championów był niemal identyczny. Stąd wniosek naukowców, że uśmiechu nie uczymy się od mamy, przyjaciółki, ani gwiazdy filmowej - po prostu mamy taką umiejętność w genach.
Uśmiech drugiej kategorii
Przy okazji okazało się, że sportowcy, którzy mają powód do zadowolenia, ale zajęli dalsze miejsca, częściej przybierali grymas „ugrzecznionego” uśmiechu dla otoczenia, ich radość nie była spontaniczna
Ukryć gorycz porażki - mamy na to sposób
Na porażkę widzący i niewidomi reagują również tak samo - unoszą górną wargę, lekko odsłaniając zęby. Potem bardzo często uśmiechają się „grzecznościowo”, żeby zamaskować rozczarowanie.
Według badaczy - ten grymas pomaga nam kontrolować emocje. Blokując górną wargę uniemożliwiamy sobie w ten sposób gwałtowny krzyk czy jęk. Taki grymas to nie sygnał, że zostaliśmy zmuszeni, żeby z czegoś zrezygnować. Wręcz przeciwnie, przez samoopanowanie demonstrujemy innym, że nie poddajemy się i walczymy dalej.
„Szczerzenie zębów” przekazała nam ewolucja
Teoria o tym, że wyraz twarzy jest przekazywany dziedzicznie powstała już w latach 60. Jednak praca naukowców z San Francisco, opublikowana w „Journal of Personality and Social Psychology” jest, jak dotąd, najmocniejszym dowodem tej teorii.
Nasze uśmiechy to - ich zdaniem - podobny mechanizm jak "przyjazne" szczerzenie zębów u małp naczelnych.
Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: www.sxc.hu