Był już pies który jeździł koleją, przyszła pora na psa wyborcę. Zmyślna właścicielka mieszańca teriera z owczarkiem australijskim doprowadziła do przyznania swemu pupilowi praw wyborczych.
Pewien pies trzykrotnie uczestniczył w wyborach w USA, odciskając na karcie własną łapę, dopóki nie został skreślony z listy uprawnionych do głosowania - poinformowała w środę przewodnicząca komisji wyborczej King County w Stanie Waszyngton, Sherril Huff.
Huff powiedziała, że we wtorek skreśliła z listy wyborców Duncana M. McDonalda, mieszańca teriera z owczarkiem australijskim, należącego do Jane K. Balogh.
66-letnia pani Balogh doprowadziła do zarejestrowania swego pupila jako wyborcy, chcąc w ten sposób zaprotestować przeciwko przepisom, które jej zdaniem zbyt łatwo umożliwiają osobom niemającym obywatelstwa amerykańskiego uczestniczenie w wyborach.
Balogh najpierw zarejestrowała telefon na nadane psu imię i nazwisko. Nie było to trudne - zadzwoniła i poinformowała o wprowadzeniu się do jej mieszkania adoptowanego syna, prosząc o dopisanie jego danych do jej rachunku telefonicznego.
Następnie w kwietniu 2006 r. wysłała wniosek o wpisanie psa na listę wyborców, wykorzystując rachunek telefoniczny jako potwierdzenie miejsca jego zameldowania. Kiedy psu w listopadzie 2006 r. przysłano kartę do głosowania w wyborach do Kongresu, odcisnęła jego łapę w linijce na podpis i odesłała z napisem "nieważny".
Po wyborach zadzwonił do niej pracownik biura wyborczego, informując, że nie można się podpisywać odciskiem łapy, na co Balogh odparła: "Można, jeśli jest się psem". Pracownik zapowiedział, że zadzwoni do niej jego przełożona, ale to nie nastąpiło i Duncanowi w lutym i maju ponownie przysłano karty, by wziął udział w głosowaniu, mającym przesądzić, czy zostaną wyemitowane obligacje na potrzeby okręgu szkolnego.
- Szczerze mówiąc, trwało to zbyt długo. Powinniśmy coś zrobić od razu po listopadowych wyborach - przyznała rzeczniczka biura wyborczego, Bobbie Egan.
Psa wypisano z listy wyborców 3 tygodnie po tym, gdy jego pani została oskarżona o wprowadzenie w błąd urzędnika państwowego. W biurze szeryfa poinformowano, że przyznała się do wciągnięcia psa na listę wyborczą pod fałszywym pretekstem, aby udowodnić, że zgodnie z obecnymi przepisami "każdy może głosować, nawet pies".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24