Unia Europejska rozważa wprowadzenie regulacji zakazującej zamieszczania na opakowaniach produktów spożywczych daty minimalnej trwałości, czyli informacji "najlepiej spożyć przed..." - poinformowały zagraniczne media. Miałoby to pomóc w walce z marnowaniem żywności. Tymczasem jak mówi tvn24.pl prezes zarządu Banków Żywności Beata Ciepła, z badań przeprowadzonych przez jej organizację wynika, że Polacy wyrzucają 5 milionów ton jedzenia rocznie.
Na produktach spożywczych w polskich sklepach zamieszczane są dwa rodzaje informacji dotyczących daty ich przydatności: "należy spożyć do…" oraz "najlepiej spożyć przed…". Ta pierwsza to termin przydatności do spożycia - znajduje się m.in. na mięsie i nabiale, czyli produktach, które dość szybko się psują. Ich zjedzenie po wyznaczonym terminie faktycznie może być niebezpieczne dla zdrowia. Ale wiele innych produktów, np. ryż, makaron, ciastka, batony, czy napoje, po wskazanej na etykiecie dacie - dacie minimalnej trwałości - nadal można użyć. "Najlepiej spożyć przed" odnosi się do jakości żywności. "Dopóki przestrzegasz wskazówek zawartych na etykiecie odnośnie warunków przechowywania, żywność będzie się nadawała do spożycia nawet po upływie daty minimalnej trwałości, jednakże może nie mieć już tych samych walorów smakowych i konsystencji. Niekoniecznie więc musisz ją od razu wyrzucać po tej dacie" - radzi rządowy portal gov.pl.
Aby zwalczyć ten problem, główne brytyjskie sklepy spożywcze - Waitrose, Sainsbury’s, Marks & Spencer - usunęły w ostatnim czasie datę minimalnej trwałości z opakowań owoców. Według informacji przedstawionych m.in. przez Fortune, Unia Europejska do końca roku ma ogłosić zmianę przepisów dotyczących etykietowania. Rozważane ma być też całkowite usunięcie informacji "najlepiej spożyć przed…" z opakowań.
Ile jedzenia marnują Polacy?
Z danych opublikowanych w 2020 roku przez Banki Żywności wynika, że prawie połowa dorosłych Polaków (48,9 proc.) nigdy nie spożywa produktów spożywczych po upływie ich daty ważności. Tylko 31,3 proc. naszego społeczeństwa regularnie układa produkty w szafce czy lodówce zgodnie z datami ważności, czyli najbliżej drzwi, te produkty, które tę datę mają najkrótszą (zasada FIFO: first in, first out, czyli "pierwsze weszło, pierwsze wyszło"). 26,8 proc. respondentów zupełnie nie przywiązuje do tego wagi.
Aż 62,9 proc. Polaków deklaruje, że z różną częstotliwością wyrzuca do śmieci pieczywo. Na kolejnych pozycjach znajdują się: świeże owoce (57,4 proc.), warzywa tzw. nietrwałe, typu sałata, rzodkiewka, pomidory, czy ogórki (56,5 proc.) i wędliny (51,6 proc.).
- Marnowanie żywności jest powszechnym problemem w krajach wysoko rozwiniętych, w tym w całej Unii Europejskiej. W Polsce marnujemy rocznie ok. 5 milionów ton jedzenia. W zestawieniu przygotowanym wiele lat temu przez Eurostat zajmowaliśmy pod tym względem niechlubne piąte miejsce w Europie. Najwięcej marnują konsumenci, blisko 3 miliony ton wyrzucanej żywności pochodzi z gospodarstw domowych - mówi Beata Ciepła, prezes zarządu Federacji Polskich Banków Żywności.
"Najlepiej spożyć przed…" może zniknąć z opakowań
Ciepła zdecydowanie popiera plany Unii Europejskiej zakładające usunięcie daty minimalnej trwałości, czyli wspomnianej informacji "najlepiej spożyć przed…" na etykiecie. - Badania wskazują, że 60 proc. społeczeństwa nie odróżnia jej od właściwego terminu przydatności do spożycia. Widzimy jakąś datę i od razu zakładamy, że jest to ostatni dzień, w którym żywność nadaje się do zjedzenia. Tymczasem dotyczy ona produktów stałych, takich jak sól, cukier, kasza, kawa czy herbata. Nie ma możliwości, by - jeśli dobrze je przechowujemy - dzień czy kilka dni po tej dacie były niezdatne do spożycia - tłumaczy prezes Banków Żywności.
Dodaje, że już teraz funkcjonuje unijne rozporządzenie, które dopuszcza redystrybucję takiej żywności po upływie daty minimalnej trwałości. Zazwyczaj trafia ona do osób potrzebujących. - U nas jest to w zasadzie niemożliwe, bo mamy ustawę o bezpieczeństwie żywności, która nie jest dostosowana do europejskich przepisów. W obecnym kształcie zrównuje ona daty "najlepiej spożyć przed…" oraz "należy spożyć do…" - tłumaczy Ciepła.
Co zastąpiłoby datę minimalnej trwałości?
Informacja "najlepiej spożyć przed…" zostałaby prawdopodobnie zastąpiona datą wyprodukowania lub pakowania produktu. - Wtedy każdy konsument musiałby ocenić - dotknąć, powąchać spróbować - czy dana żywność nadaje się jeszcze do spożycia. W przypadku niektórych produktów, np. soli i cukru, już w tej chwili nie ma obowiązku zamieszczania na opakowaniu daty przydatności do spożycia. Producenci i tak zwykle ją jednak dodają – zaznacza ekspertka. - Jako sieć Banków Żywności działamy dwutorowo: ratujemy żywność przed zmarnowaniem, odbierając ją od producentów, dostawców oraz dystrybutorów, i przekazując potrzebującym, a także prowadzimy działania edukacyjne. Tłumaczymy, jak bezpiecznie wykorzystać resztki i produkty, które już jakiś czas stoją w naszym domu i co zrobić aby uniknąć zmarnowania żywności. Widzimy jednak, że potrzebne są również zmiany w prawie, także tym unijnym. Dlatego cieszy nas, że dostrzegamy w tym obszarze dobrą wolę - podsumowuje Ciepła.
ZOBACZ TEŻ: W tym sklepie ceny są niskie, a płaci się punktami. "Trzeba dać medal tym, którzy o tym pomyśleli"
Źródło: Fortune, Banki Żywności, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock