Trzy młode tygrysy syberyjskie, które miały trafić do syryjskiego zoo, spędziły tydzień na lotnisku w Bejrucie. Zwierzęta zamknięte były w ciasnej skrzyni, czekając na zgodę sądu na ich uwolnienie z klatki.
Czteromiesięczne tygrysy syberyjskie podróżowały na początku marca z Mikołajewa na południu Ukrainy do zoo w Damaszku w Syrii. Zwierzęta zamknięte były w małej, drewnianej skrzyni.
Załoga samolotu o warunkach transportu młodych tygrysów poinformowała Animals Lebanon, organizację zajmującą się prawami zwierząt. Ta wystąpiła do sądu o zgodę na uwolnienie tygrysów.
Tydzień w ciasnej skrzyni
Sąd zgodę wydał, ale dopiero po tygodniu.
W tym czasie młode tygrysy wciąż przebywały zamknięte w ciasnej klatce.
Nie mogąc się poruszać, wydalały na siebie nawzajem, a na ich odchodach zalęgło się robactwo.
- Kiedy w końcu otworzyliśmy skrzynię, okazało się, że jest tam mnóstwo robaków pełzających po tygrysach. Młode były wygłodniałe i odwodnione - relacjonuje Jason Mier, z Animals Lebanon.
Zwierzęta trafiły do schroniska prowadzonego przez organizację, gdzie przeszły kwarantannę. Tygrysami zajęli się weterynarze specjalizujący się w leczeniu dzikich zwierząt.
Gatunek na granicy wymarcia
Tygrysy syberyjskie uznawane są za gatunek na granicy wymarcia. Na wolności żyje tylko 500 osobników.
Z powodu rzadkości występowania padają ofiarą handlarzy na czarnym rynku.
Autor: jog//ŁUD / Źródło: ABC News, Newsweek, Animals Lebanon
Źródło zdjęcia głównego: Facebook | Animals Lebanon