Test Turinga został opracowany w połowie XX wieku do badania inteligencji maszyn i systemów komputerowych. Jego założeniem jest sprawdzenie, czy potrafią one komunikować się i myśleć w sposób naturalny dla ludzi. Na czym polega?
Test Turinga to stworzone przez Alana Turinga badanie inteligencji maszyn i systemów komputerowych. Aby zaliczyć test Turinga, system sztucznej inteligencji powinien przekonać przynajmniej 30 proc. sędziów, że rozmawiają z człowiekiem. Do tej pory niewielu systemom sztucznej inteligencji udało się zdać test Turinga, a i tym które przeszły badanie pomyślnie, niektórzy komentatorzy odmawiają zwycięstwa. Pierwszym systemem komputerowym, któremu udało się to zadanie, był Eugene Gootsman. Bot osiągnął to w 2014 roku.
Czym jest test Turinga
Test Turinga to stworzony w 1950 roku przez matematyka Alana M. Turinga test sztucznej inteligencji, który bada, czy maszyny są w stanie samodzielnie myśleć i komunikować się jak ludzie. Test Turinga ma za zadanie określać zdolność maszyny do posługiwania się naturalnym językiem, co pośrednio ma też wskazywać na jej umiejętność myślenia w sposób podobny do ludzkiego. Pomysł Turinga ukazał się pierwotnie w artykule w czasopiśmie "Mind", zatytułowanym "Computing Machinery and Intelligence”.
Jak powstał test Turinga
Turing stworzył swój test sztucznej inteligencji na bazie gry towarzyskiej. W grze tej uczestniczą trzy osoby (w tym koniecznie jedna kobieta i jeden mężczyzna) przebywające w oddzielnych pokojach. Jedna z nich (płeć obojętna) zadaje pytania mężczyźnie i kobiecie. Na podstawie uzyskanych odpowiedzi, sędzia decyduje, której z nich udzielił mężczyzna, a której kobieta. Żeby dodatkowo skomplikować przebieg gry, jeden z graczy ma za zadanie wprowadzić sędziego w błąd. Ten ostatni aspekt został pominięty przez Turinga podczas opracowywania testu sztucznej inteligencji. Uznał on, że wystarczy, żeby osoba pytająca oceniała, które odpowiedzi uzyskała od komputera.
Jak przeprowadza się test Turinga
Do przeprowadzenia testu Turinga konieczne jest spełnienie następujących warunków: - dwoje ludzi (co najmniej, w tym jeden operator — osoba przeprowadzająca test) oraz maszyna lub program komputerowy, - maszyna lub program komputerowy muszą prowadzić dialog z operatorem, - wszyscy uczestnicy testu muszą być od siebie odizolowani, - każdy z uczestników prowadzi dialog wyłącznie z operatorem (człowiekiem, który pełni funkcję sędziego).
Przebieg testu Turinga wygląda następująco: - w odizolowanym pomieszczeniu przebywa operator, komunikujący się za pomocą systemu z programem komputerowym oraz człowiekiem; - operator na podstawie otrzymywanych odpowiedzi rozstrzyga, czy odpowiedzi na pytania zostały udzielone przez komputer, czy przez człowieka.
Jeśli operator (sędzia) nie będzie mógł rozstrzygnąć, czy odpowiedź pochodzi od człowieka, czy od maszyny, ma to dowieść, że komputer jest inteligentny i tym samym można uznać, że maszyna (program komputerowy) zaliczyła test Turinga. Według Turinga oszukanie przez system sztucznej inteligencji 30 proc. sędziów w trakcie 5-minutowej rozmowy można uznać za sukces. Matematyk uważał, że komputerom uda się to osiągnąć około 2000 roku. Czy miał rację?
Czy test Turinga sprawdza się współcześnie?
Historia pokazała, że poprzeczka ustawiona przez Turinga znajduje zbyt wysoko dla systemów sztucznej inteligencji. Co prawda maszyny podejmowały próby sprostania zadaniu, ale szybko przegrywały. Niektórzy są zdania, że udało się to dopiero w 2014 roku algorytmowi Eugene Gootsman, udającemu ukraińskiego nastolatka (chatbot stworzyło rosyjsko-ukraińskie trio programistów), który przekonał 33 proc. sędziów, że jest człowiekiem. Nie brakuje jednak głosów, że żadnemu systemowi sztucznej inteligencji nie udało się przejść testu, nawet jeśli zdobyły nagrodę Loebnera w konkursie organizowanym od 1990 roku.
Skoro niektóre systemy sztucznej inteligencji przeszły test pomyślnie, skąd ten sceptycyzm? Nawet najlepsze boty (np. Mitsuku, chatbot Steve’a Worswicka, który od 2013 roku pięć razy zdobywał nagrodę Loebnera) wciąż można rozpracować i odgadnąć, że nie są ludźmi. Nadal mają problemy ze zrozumieniem wszystkiego, o czym mówią ludzie. A sam fakt, że rozumieją część ludzkich przekazów, nadal nie jest równoznaczny z tym, że są inteligentne. Wystarczy przez chwilę porozmawiać z Siri czy Alexą. Specjaliści prognozują jednak, że pierwszy algorytm, któremu rzeczywiście uda się zrównać z ludzką inteligencją pojawi się jeszcze za naszego życia — obstawiają okres między 2029 a 2040 rokiem.
Bota wciąż nie można wyszkolić we wszystkich możliwych scenariuszach rozmów, co sprawia, że niektórym jego odpowiedziom będzie brakowało ludzkiej logiki. Idealnie inteligentny chatbot musiałby więc ciągle się uczyć i zapamiętywać, umieć odpowiadać naturalnie i na temat. A nawet najlepsze algorytmy wciąż polegają na wyzwaniach stawianych im przez test Turinga.
To, co zdecydowanie zmieniło się od czasów wprowadzenia testu Turinga, to fakt, że rozmowy z maszynami są dziś naszą codziennością. Boty w Internecie czy rozmowach telefonicznych, jako sposób komunikacji z klientami firm i instytucji, nikogo już nie dziwią. Są też coraz doskonalsze, choć nadal możemy odgadnąć, że po drugiej stronie jest maszyna, a nie człowiek.
Słabe strony testu Turinga
Już sam Alan Turing wskazywał na słabości swojego testu, przytaczając trzy argumenty, które mogą podważać jego zasadność: świadomość: dopóki maszyna nie będzie umiała stworzyć dzieła sztuki, nie można mówić, że myśli; maszyna nie może perfekcyjnie naśladować ludzkiego układu nerwowego; argument teologiczny: to Bóg sprawił, że człowiek jest jedyną istotą myślącą.
Jednym z argumentów wskazujących na słabość testu Turinga jest też ten mówiący, że umiejętność naśladowania ludzkiej rozmowy nie jest wyznacznikiem inteligencji maszyny. Krytyczne głosy mówią także o tym, że wielu ludzi też nie sprostałoby rozmowie z testu Turinga.
Źródło: Encyklopedia Zarządzania, Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, gov.pl.
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (PD)