Holandia, Wielka Brytania i Francja - to jedne z najczęściej wybieranych państw przez młodych Polaków zdecydowanych na studia za granicą. Czym tamtejsze uczelnie ich przyciągnęły? Zapytaliśmy o to osoby studiujące na Uniwersytecie Erazma w Rotterdamie, Instytucie Nauk Politycznych w Paryżu, Université Paris Nanterre, Kolegium Uniwersyteckim w Londynie oraz Uniwersytecie Oksfordzkim.
27 czerwca opublikowano nową edycję zestawienia QS World University Rankings. Uniwersytet Warszawski wypadł najlepiej spośród polskich uczelni ujętych w rankingu. Zajął 262. miejsce na świecie. - Polskie uczelnie pozostają daleko w tyle w międzynarodowych rankingach. Myślę, że głównym źródłem problemu jest skrajne niedofinansowanie zarówno uczelni, jak i badań naukowych. W przeliczeniu na osobę Polska obecnie na badania i rozwój wydaje ponad sześć razy mniej niż Holandia - mówi Asia Siembida, studentka International Public Management and Policy na Uniwersytecie Erazma w Rotterdamie (EUR).
Uniwersytet Erazma w Rotterdamie po SGH w Warszawie
Podczas wyboru studiów Asia kierowała się przede wszystkim programem nauczania, mniej ważny był kraj, w którym znajduje się uczelnia. - Tak się składa, że mój kierunek był jednym z najlepszych w rankingu szanghajskim, jeśli chodzi o politykę publiczną. Ważnym czynnikiem przy wyborze uczelni był też fakt, że studia te trwają rok. Z jednej strony jest to bardzo intensywny program, z drugiej – pozwala sporo zaoszczędzić (w porównaniu z programami dwuletnimi) - opowiada.
Asia w Holandii kończy studia magisterskie. Licencjat obroniła w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. - Obie uczelnie różnią się diametralnie. Zasady przyjęcia do EUR są o wiele bardziej złożone i różnią się pomiędzy poszczególnymi wydziałami. Proces aplikacyjny często obejmuje CV, list motywacyjny i wymagania dotyczące średniej ocen, a czasem także dodatkowe egzaminy. Inny jest też kalendarz akademicki. W Holandii rok studiów podzielony jest na kilkutygodniowe bloki, w których realizuje się maksymalnie 3-4 przedmioty. Pozwala to lepiej skupić się na danym zagadnieniu, ale zarazem nakłada dodatkową presję: co około 2 miesiące jest jakieś zaliczenie. Niestety, na EUR nie ma przerw między poszczególnymi blokami, przez co wielu studentów czuje się przemęczonych po kilku takich blokach - wyjaśnia.
Wielu młodych mówi, że to, co różni uniwersytety zachodnie od ich polskich odpowiedników, to większy nacisk na rozwój krytycznego myślenia. - Uczelnie holenderskie znane są z praktycznego podejścia do edukacji, z dużym naciskiem na pracę indywidualną. Każde zajęcia są bardziej dyskusją z prowadzącym niż wykładem ex cathedra. Wymaga to więc przygotowania: zazwyczaj dostaje się jakiś tekst lub kilka artykułów naukowych do przeczytania przed zajęciami. Studia są bardziej wymagające niż w Polsce: oprócz przygotowania na każde zajęcia mamy też sporo projektów grupowych, a często także egzaminy zaliczeniowe, które pisze się w specjalnej sali pod okiem komisji egzaminacyjnej, przez co przypominają bardziej polską maturę niż egzamin na studiach. Charakter egzaminów też jest inny: ich celem jest sprawdzenie, czy zrozumieliśmy materiał, a nie czy go wyłącznie zapamiętaliśmy - podsumowała Asia.
Zapytaliśmy również, jakie są koszty utrzymania i sposób finansowania studiów w Rotterdamie. - Czesne to wydatek ok. 2300 euro (dla osób z Unii Europejskiej/Europejskiego Obszaru Ekonomicznego). Wynajem pokoju czy mieszkania kosztuje w przeliczeniu na osobę zazwyczaj ok. 700-800 euro miesięcznie. Wszystkie inne koszty życia wynoszą zazwyczaj około 1000 euro miesięcznie. - Holandia nie jest niestety najtańszym krajem, ale na szczęście dostałam stypendium z uczelni na której studiuję, które pokrywa znaczną część tych kosztów, w tym czesne. Mowa o Erasmus Trustfonds Scholarship - wyjaśnia studentka.
Sporym wyzwaniem dla studentów bywa znalezienie mieszkania czy akademika. Jesienią 2021 holenderska organizacja Kences wskazała, że ponad 26 tysięcy studentów miało z tym kłopot. Zdarzało się, że niektórzy z nich noce przesypiali na korytarzach akademików. - W moim przypadku skończyło się dość dobrze: mieszkam w akademiku tuż przy kampusie. Nie był to mój pierwszy wybór, ale nie narzekam: standardy tutejszych akademików są bardzo wysokie. Normą jest, że każdy ma swój własny pokój, czasem także łazienkę czy mały aneks kuchenny. Niestety, akademików nie ma wiele i generalnie jest duży niedobór mieszkań. Dlatego warto zacząć szukać z wyprzedzeniem i uzbroić się w cierpliwość - mówi Asia.
ZOBACZ TEŻ: Zdolni Polacy podbijają najlepsze uczelnie na świecie. "Wolałem zajmować się swoimi rzeczami i według swojego grafiku"
Sciences Po w Paryżu, czyli połączenie prawa, ekonomii i stosunków międzynarodowych
Mateusz Gwóźdź we wrześniu rozpoczyna studia licencjackie na Sciences Po w Paryżu, które będą połączeniem nauk z zakresu stosunków międzynarodowych, prawa i ekonomii. - Gdy tylko zapoznałem się z ofertą Sciences Po, stwierdziłem, że zawiera ona wszystko, czego szukam, natomiast jej lokalizację traktuję jako dodatkowy atut, w postaci możliwości poznania nowych języków i kultur. Zastanawiałem się nad studiami w Polsce, konkretnie na Uniwersytecie Warszawskim, natomiast w porównaniu z koniecznością specjalizacji w jednym kierunku szeroki zakres kompetencji możliwych do zdobycia na Sciences Po wydał mi się bardziej atrakcyjny. Gdyby uniwersytet tego typu znajdował się w Polsce, myślę, że mógłbym zostać, by łączyć studia z działalnością społeczną - mówi Mateusz.
Nauki polityczne na Sciences Po w zestawieniach QS World University Rankings zajmują trzecie miejsce na świecie. Jakie są możliwości finansowania nauki na tej prestiżowej uczelni? - Jedną z przyczyn, dla których w ogóle mogłem wziąć pod uwagę studia na Sciences Po, jest polityka uczelni dotycząca pobierania czesnego, którego wysokość jest uzależniona od średnich zarobków gospodarstwa domowego. W ten sposób uniwersytet tworzy progresywny system, gdzie im mniej wynosi rodzinny dochód, tym niższa jest kwota wymagana do zapłacenia. Ze względu na to, że system ten ma przełożenie przede wszystkim na "realia francuskie", uczniowie np. z Polski z reguły wychodzą na nim korzystnie. Natomiast jeśli chodzi o koszty utrzymania, tu z pomocą przychodzi CROUS, czyli współfinansowana przez francuski rząd organizacja oferująca studentom stypendia i akademiki w atrakcyjnych cenach - opowiada Mateusz Gwóźdź.
Podobnie jak w Niderlandach, żeby móc podjąć się studiów na tej prestiżowej francuskiej uczelni, trzeba wziąć udział w dość złożonym procesie aplikacyjnym. - By dostać się na Sciences Po, każdy z aplikujących musi przejść dość skomplikowany proces rekrutacyjny, opierający się na udostępnieniu uczelni wyników maturalnych i świadectw ukończenia trzech ostatnich klas szkoły średniej, napisaniu kilku esejów na podane przez Sciences Po tematy, a także odbyciu zdalnej rozmowy kwalifikacyjnej z przedstawicielami uczelni, podczas której oprócz zadawania pytań o czyjeś kwalifikacje lub plany na przyszłość, rozmówcy starają się również sprawdzić naszą wiedzę na temat samej uczelni, a także ocenić naszą znajomość historii i umiejętność analizy źródeł. Wszystkie te etapy rekrutacji odbywają się w języku angielskim i są punktowane oddzielnie, by następnie na podstawie zsumowanego wyniku uczelnia mogła podjąć decyzję o przyjęciu aplikującego - mówi Mateusz.
Prawo i historia na Université Paris Nanterre
Mikołaj Turek ukończył podwójny licencjat z prawa i historii na Université Paris Nanterre. - W tym momencie czekam na wyniki pierwszego etapu procesu rekrutacyjnego na studia magisterskie i przygotowuję się do rozmów kwalifikacyjnych. Żeby dostać się na studia licencjackie we Francji, najważniejsze są oceny z liceum i wyniki egzaminu maturalnego - mówi. Wysokość czesnego zależy od dochodów rodziny potencjalnego studenta. - Na podstawie dochodów rodziców, przyznawane są stypendia socjalne i pokoje w akademiku. Warto wspomnieć, że we Francji obiady studenckie są dotowane. Obiad kosztuje 3,3 euro, natomiast 1 euro dla studentów ze stypendium. Państwowe uczelnie francuskie są praktycznie darmowe, należy jedynie uiścić opłatę 200 euro wpisowego. Przy zdawaniu na studia magisterskie ważne są oczywiście oceny, ale również list motywacyjny i pomysł na dalsze lata - opowiada Mikołaj.
Studia w Anglii po brexicie
Jak podaje Elab Education Laboratory, na studia w Wielkiej Brytanii decyduje się najwięcej polskich studentów, bo ponad 30 proc. wśród wszystkich aplikujących poza Polską. Oxford, Cambridge czy University College London przyciągają ambitnych i pracowitych młodych ludzi z całego świata. Przed wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej studenci z państw UE byli tak samo traktowani jak ci rodzimi. Wtedy za studia licencjackie Polacy płacili dokładnie tyle co Brytyjczycy, czyli około 9,3 tysiąca funtów za rok. Teraz osoby pochodzący spoza Wielkiej Brytanii rocznie ponoszą koszty rzędu 28-50 tysięcy funtów. To trzykrotny wzrost opłat w porównaniu z tymi przed wyjściem Brytyjczyków z UE.
- Po brexicie nawet studenci posiadający paszporty z Unii Europejskiej płacą "international fees", które wynoszą w zależności od kierunku (np. studia medyczne są droższe) od 20 tysięcy do 50 tysięcy funtów. Na szczęście posiadam "pre-settled status", czyli tymczasowy status osiedleńczy, więc w moim przypadku jest to koszt rzędu 9 tysięcy funtów rocznie, na co wzięłam pożyczkę studencką od rządu. Zacznę ją spłacać dopiero po przekroczeniu pewnego poziomu dochodów - opowiadała Maja Nachyła, studentka Economics and Business with East European Studies na University College London. - Niestety, drugie tyle kosztuje mnie wynajem jednoosobowego pokoju w akademiku, dlatego przed podjęciem decyzji o studiowaniu w Londynie należy przygotować się na koszt zakwaterowania, wynoszący od 5 do 20 tysięcy funtów (przy czym dolna stawka dotyczy wieloosobowych pokojów w akademikach użyczanych wyłącznie na okres roku akademickiego). Ceny produktów spożywczych są przynajmniej dwa razy wyższe niż w Polsce, zaś najtańsza miesięczna karta miejska kosztuje ponad 100 funtów. Włączając w to okazjonalne jadanie na mieście, na samo jedzenie oraz komunikację miejską wydaję około 400 funtów na miesiąc - podsumowała.
Przed wejściem w życie umowy między Londynem a Brukselą 1 stycznia 2021 roku tygodnik "Polityka" pytał polskich studentów, jak finansują swoje studia na brytyjskich uczelniach. 80% z nich odpowiedziało, że bez kredytu studenckiego nie byłoby w stanie ich podjąć. W tym momencie polscy studenci bez wspomnianego przez Maję pre-settled status nie mają już do niego dostępu. Pozostaje im ewentualnie oferta bankowa, jednak najprawdopodobniej nie będzie ona już tak preferencyjna dla studentów.
Arabistyka na Oksfordzie
- Studiuję arabistykę ze studiami nad islamem. Zdecydowałam się na ten kierunek, bo jest to bardzo ciekawy region i chciałabym w przyszłości pracować w ambasadzie na Bliskim Wschodzie - opowiadała Nicola Więcław, studentka trzeciego roku na Uniwersytecie Oksfordzkim.
- Wybrałam Oksford nie tylko dlatego, że jest to jeden z najlepszych uniwersytetów na świecie, ale wyróżnia się też sposobem nauczania. Dla mnie szczególnie ważne są tzw. tutorials, które polegają na napisaniu eseju i później spotkaniach w małej grupie (do trzech osób) z profesorem i pogłębieniu wiedzy na dany temat, co bardzo mi odpowiada - mówi. - Główne koszty to czesne i utrzymanie. Jeśli chodzi o czesne, to wynosi ono trochę ponad 9 tysięcy funtów i można dostać na niego kredyt studencki od rządu brytyjskiego, z czego korzystam. Niestety, byłam ostatnim rocznikiem z Unii Europejskiej, dla którego ta opcja była możliwa, w tej chwili Polacy są traktowani jako studenci międzynarodowi, więc czesne dla nich wynosi prawie 30 tysięcy funtów za rok, bez możliwości wzięcia kredytu studenckiego.
Koszt utrzymania na Oksfordzie to oscyluje on w okolicach kilku tysięcy funtów, co zależy od opłat za mieszkanie i szkołę. W zależności od dochodów rodziców dostajemy stypendium na utrzymanie, resztę pokrywam, pracując w wakacje i wolne oraz dzięki wsparciu rodziny. Niestety, nie wolno nam pracować w trakcie semestru, ale przerwy międzysemestralne są bardzo długie i pozwalają na podjęcie pracy - podsumowuje.
Wyższe koszty utrzymania za granicą czy droższe mieszkania nie zmniejszyły liczby polskich studentów na zagranicznych uczelniach. Jak twierdzi Michał Mazur, założyciel Our Future Foundation, poza granicami Polski studiuje ponad 50 tysięcy Polaków.
Źródło: tvn24.pl; oecd.org
Źródło zdjęcia głównego: Pixabay