Nago za kratkami niemiecki naturysta spędził dziesięć dni. Twierdził, że więzienne ubranie wywołałoby u niego depresję. Po wyjściu na wolność ogłosił, że nie przestanie się publicznie rozbierać.
Siegfried Grawert trafił do więzienie w Norymberdze, bo odmówił zapłacenia 500 euro grzywny za wycieczki na golasa. Była to kara za naruszenie przepisów zabraniających golizny w miejscach publicznych.
Lubi czuć na skórze "pozytywny wpływ natury"
W więzieniu Grawert nadal nie chciał założyć ubrania. Władze umieściły go więc w jednoosobowej celi. Po wyjściu z więzienia powiedział prasie, że lubi "czuć na skórze pozytywne wpływy natury", a w ubraniu jest to niemożliwe.
Zapowiedział też, że nie zrezygnuje z wycieczek bez ubrania. Co więcej, zamierza kontynuować kampanię propagującą turystykę dla naturystów. Będzie organizował obozy, piesze wycieczki, spływy i wspinaczki górskie.
Niemcy to prawdziwy raj dla naturystów - o ile trzymają się wyznaczonych miejsc. A mają w czym wybierać, bo plaże dla nudystów są w tym kraju niezwykle popularne.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24