Australia to najlepsze na świecie miejsce do surfowania – zdecydowali uczestnicy międzynarodowej konferencji Global Wave Conference, która odbyła się we Francji z udziałem m.in. naukowców, ekologów i surferów z ponad 20 krajów. Australijskie fale pokonały te na Hawajach i w Indonezji.
- Australia od dawna doceniania jest za wspaniałe plaże. Teraz ma to na piśmie – powiedział dziennikowi "Daily Telegraph" z Sydney Brad Farmer, prezes National Surfing Reserves, organizacji zajmującej się ochroną miejsc do uprawiania windsurfingu.
Farmer, który wziął udział w międzynarodowej konferencji Global Wave Conference, odniósł się do decyzji jej uczestników, którzy przyznali Australii tytuł najlepszego miejsca na świecie do surfowania. Doceniono wysokie fale Oceanu Indyjskiego i piękne plaże.
Global Wave Conference to spotkanie naukowców, ekologów, surferów i branżowych firm z ponad 20 krajów, które odbyło się we Francji. Konferencja miała na celu ocenę wartości fal morskich w kontekście uprawiania windsurfingu i wypracowanie programu ich ochrony na każdym wybrzeżu świata.
Najwięcej uwagi poświęcono właśnie Australii, która ma najbardziej różnorodną linię brzegową.
Coś dla każdego "jeźdźca fali"
- Na australijskim wybrzeżu jest coś dla każdego "jeźdźca fali". Można znaleźć niegroźne ciepłe fale dla początkujących i te duże, które są wyzwaniem dla najodważniejszych. Są plaże z żółtym piaskiem i z białym, plaże z wysokimi klifami lub z niesamowitymi wydmami. Pisarz Tim Baker miał rację, kiedy powiedział: "Indie mają Taj Mahal, Paryż Wieżę Eiffla, Londyn Big Bena, ale symbolem Australii są piękne plaże" – Marka Richardsa, czterokrotnego mistrza świata profesjonalnego surfingu, nie dziwi werdykt ekspertów.
10 tys. australijskich plaż pokonało te w Hawajach i Indonezji, które też są cenione za dobre warunki do surfowania. Przegrały również najpopularniejsze wybrzeża w USA: na Florydzie, w Kalifornii i Massachusetts.
Źródło: telegraph.com.au