Złote rybki świetnie przystosowały się do środowiska. Rosły na potęgę, osiągając nawet około 30 centymetrów długości. - Bardzo agresywne rybki znalazły się w stawach za sprawą ludzi - wyjaśniał w "Metro News" dyrektor do spraw środowiska Leah Kongsrud. Jak podkreślał, ktoś, kto chciał w sposób humanitarny pozbyć się rybek, wrzucił je do zbiornika na wodę deszczową, a rybki znakomicie wykorzystały tę sytuację. Zdaniem Kongsruda w ciągu zaledwie około pięciu lat dwóm porzuconym rybkom udało się zwiększyć populację do tysięcy.
Trudna walka ze złotymi rybkami
Agresywne rybki przejęły kontrolę nad zbiornikami, atakując i eliminując inne gatunki. Najpierw władze miasta chciały rybki zamrozić, następnie próbowano poradzić sobie z nimi prądem. Wszystko na nic. Teraz władze miasta St. Albert podjęły trzecią próbę - i sięgnęły po środki chemiczne.
Zawsze wiedziałem, że ten dzień nadejdzie. Wielka wojna z rybkami się zaczęła - napisał na Twitterze Ryan Hastman.
"Zaczęło się wyławianie po rozprowadzeniu [w wodzie] środków chemicznych. Uważa się, że są ich tam tysiące" - napisała na swoim koncie na Twitterze Nicole Weisberg.
"Pierwszy połów. Pozostało jeszcze około 999. Służby miejskie walczyły z inwazyjnym gatunkiem w zbiornikach przez ostanie 3 lata" - poinformowała Zoë Todd.
"Będą odławiane do ostatniej sztuki" - dodała Zoë Todd.
Od słodkich rybek do "potworów"
- W małym akwarium to są naprawdę słodkie małe ryby, ale wypuściliście je i zamieniły w potwory - stwierdził Leah Kongsrud, zwracając się do lekkomyślnych akwarystów.
Autor: mdz / Źródło: Twitter, Metro News
Źródło zdjęcia głównego: Twitter | Zoë Todd