Jak uatrakcyjnić film o II wojnie światowej? W opowieści o dzielnych komandosach wystarczy zmodyfikować czarne charaktery np. przerobić je na... zombie.
Fabuła jest prosta, jakich wiele. Dzielni żołnierze jednostek specjalnych muszą przeprowadzić szaleńczą akcję na terytorium wroga. Potem zaczynają się jednak schody.
Najpierw rzecz prawdopodobna: oddział komandosów to część fińskiej armii, która atakuje Związek Radziecki. Mogłoby się to wydarzyć, bo w 1941 r. Finlandia rzeczywiście, wspólnie z Hitlerem, zaatakowała ZSRR, by odzyskać utracone dwa lata wcześniej terytorium. Dalej jednak pojawia się już pierwsza zaskakująca jutrzenka niebywałej inwencji scenarzystów. Razem z żądnymi odwetu Finami Armię Czerwoną atakują... Amerykanie. Dlaczego Amerykanie de facto sprzymierzają się z Hitlerem? Twórcy filmu na razie tego nie zdradzają. Pozostaje wierzyć, że scenariusz przekonywująco polityczną woltę Waszyngtonu objaśnia. Być może spisek służb specjalnych?
Jeśli jednak już przełkniemy karkołomną akrobację geopolityką, czeka nas tylko więcej niespodzianek... Z początku wszystko idzie dobrze. Bratni oddział amerykańsko-fiński z trudnością, ale bez przesady, zdobywa, co ma zdobyć, wysadza, co ma wysadzić i zabija, kogo ma zabić. I już wydaje się, że wysoko na masztach załopoczą sztandary, kiedy nagle, w ciemną noc przychodzą zombie...
Szybko się okazuje, że to martwi radzieccy żołnierze, których w czasie akcji dzielni wojacy musieli ukatrupić. A że martwego trudno ponownie zabić, to zaskoczonym, ale też bez przesady, komandosom przyjdzie stoczyć nierówną walkę z licznym wrogiem. Bo wiadomo wszak, że Armia Czerwona na brak rekruta nie narzekała.
I gdy tak specsłużby brodząc we krwi, będą radośnie odcinać głowy rosnącym hordom martwiaków [sądząc po słynnych filmach Johna Romero z cyklu o "żywych trupach", to najpewniejszy sposób], w końcu odkryją straszny sekret... Cudowną broń Stalina, który przechytrzył śmierć! Pozostaje więc tylko mieć nadzieję, że fińsko-amerykańska koalicja żywych apokaliptyczną moc Kremlowi odbierze i świat uratuje.
Film kręcony jest na Litwie, a produkują go Litwini wspólnie z Włochami. Cacko za 3 miliony euro wejdzie do kina w pierwszej połowie 2008 roku. Trzeba zatem jeszcze trochę poczekać.
Źródło: Reuters, TVN24