Australijczyk Jordan, który poza imieniem nie chce od pięciu miesięcy podawać innych swych danych, w tym nazwiska, po raz drugi w tym czasie został ugryziony w penisa przez jadowitego pająka.
- Jestem największym pechowcem w tym kraju - powiedział w rozmowie ze stacją BBC, której udało się do niego dotrzeć, i której zgodził się opowiedzieć, jak do tego doszło.
Po raz drugi
Pracujący w Sydney jako akwizytor Jordan między wizytami w domach, w których oferował swoje produkty, poczuł, że musi skorzystać z toalety. Wszedł do ubikacji w mijanym biurowcu. Nim usiadł, dokładnie obejrzał wnętrze, zaglądając nawet pod deskę muszli klozetowej.
Jak wyjaśnił, robi tak od kwietnia, kiedy to właśnie w toalecie pająk ugryzł go w przyrodzenie. Wtedy jego kat - czarna wdowa (Latrodectus mactans) - wyszedł spod deski.
Teraz, uspokojony faktem, że żadnego intruza nie znalazł, usiadł wygodnie, "by zrobić to, co musiał" i po chwili "skręcił się z bólu". - Zobaczyłem znowu kilka odnóży wystających spod deski. Pomyślałem tylko: Boże, nie wierzę, znowu?
Tym razem sprawcą jego kłopotów był pająk Latrodectus hasselti, bliski kuzyn czarnej wdowy.
Jordan trafił do szpitala. Lekarze wypisali go po kilku godzinach.
21-latek obiecuje sobie, że nigdy już nie skorzysta z toalety poza domem.
Autor: adso//rzw / Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: John Tann /wikipedia.org (CC BY 2.0)