Jeśli przepadasz za oryginalnymi, być może nawet smacznymi, daniami z kuchni orientalnej, jedź na Tajwan. W jednej z tamtejszych restauracji czeka na ciebie sznycelek z krokodyla...
Zanim trafią na stół, drapieżniki są należcie podtuczane. Przez dwa, trzy lata, co dwa dni pracownicy restauracji karmią ponad 5 tys. gadów aż osiągną one 30 kg wagi. Wtedy można je przerobić na kotlety i inne delikatesy za co najmniej 50 dolarów od talerza.
Najpopularniejsza w restauracji braci Kao jest zdecydowanie zupa z krokodyla, a do każdego dania dodawana jest ogromna porcja świeżych warzyw. Można więc powiedzieć, że Tajwańczycy serwują kuchnię nie tylko smaczną, jak zapewniają, ale i zdrową.
Przerabianie krokodyli na krwiste lub wysmażone kawałki mięsa jest jednak ryzykowne. W kwietniu jeden z przeznaczonych na stół gadów postanowił nie dać łatwo obłupić się ze skóry i w akcie całkiem zrozumiałej desperacji odgryzł swojemu oprawcy rękę. Z wiadomych przyczyn nie wiemy, czy krokodyl docenił smak ludzkiego mięsa, czym niechybnie odwdzięczyłby się za pochwały pod adresem smakowitości swojego rodu.
Źródło: Reuters, TVN24