Podbił tysiące serc na całym świecie - i to nie tylko tych najmłodszych, ma własny fanklub i napisano o nim książkę. Przyszedł czas, by Knut podbił Hollywood.
Wszystko wskazuje na to, że puchaty Knut pójdzie w ślady "Shreka" i "Nemo" i zostanie prawdziwą gwiazdą filmową. Ile zarobi na tym berlińskie zoo?
5 mln dolarów za film o misiu W niemieckiej prasie pojawiły się informacje, że ogród zgarnie prawdziwą fortunę. Do dyrekcji miał zgłosić się hollywoodzki producent Ash R. Shah z propozycją nie do odrzucenia. Za prawo do sfilmowania niezwykłej historii życia niedźwiedzia chce zapłacić nawet pięć milionów dolarów.
Umowa wyglądałaby tak, że wstępnie ZOO dostało by 10 tysięcy dolarów zaliczki. Resztę pieniędzy wpłynęłoby na konto, gdy film wejdzie na ekrany.
Władze ogrodu nie potwierdzają, że taką ofertę otrzymały. Przyznają jednak, że zgłasza się do nich wielu zainteresowanych sfilmowaniem losu misia, a jedna z propozycji pochodzi właśnie z USA. - Ale nie ma mowy o takich pieniądzach. Pewna jest tylko gwarancja 100 tys. dolarów. - zaprzecza Bernhard Blaskiewitz, dyrektor ZOO. Dodaje, że to wprawdzie nie jest tak wielka suma, ale "ZOO cieszy się z każdego euro i z każdego centa".
Nie będzie strzelał Dyrekcja ma już nawet plany, na co przeznaczyć honorarium Knuta. - Potrzebujemy pieniędzy na rekreację, edukację, ochronę środowiska i badania - wymienia Blaskiewitz. Podkreśla jednak, że nie chodzi tylko o pieniądze. - Ważne jest, że film dotknie też kwestii globalnego ocieplenia i trudnej sytuacji niedźwiedzi polarnych żyjących na wolności - zaznacza dyrektor.
Narazie scenariusz filmu jest pilnie strzeżoną tajemnicą. Wiadomo tylko, że miś będzie pozytywnym bohaterem. - Nie wyobrażam sobie, żeby w filmie chodził z karabinem i strzelał do pracowników ZOO - żartuje Blaskiewitz.
Wszchoobecna knutomania Fanom sympatycznego misia pozostaje tylko śledzić kinowe premiery, bo zapewne do kin ustawią się nie mniejsze kolejki niż rok temu przed bramą berlińskiego ogrodu. Właśnie wtedy zaczęła się "knutomania". Prasa opisała wzruszającą historię małego misia: Tosca - niedźwiedzica po przejściach, pracująca niegdyś we wschodnioniemieckim cyrku - odrzuciła swoje potomstwo tuż po ich urodzeniu 5 grudnia, Knut został wykarmiony przez pracowników ZOO, ale jego brat nie przeżył.
To wystarczyło, żeby poruszyć serca nie tylko dzieci. W okresie największej popularności malucha oglądało dziennie nawet 30 tysięcy osób. Jego popularność rosła z tygodnia na tydzień. Media rozpisywały się o pierwszym spacerze misia, o jego zabawach z opiekunem, pierwszych urodzinach i kłopotach sercowych.
Gwiazda berlińskiego ZOO doczekała się nawet swojej biografii. Historię niedźwiadka będzie można przeczytać w książce "Knut - mały miś polarny". Choć ze słodkiego puchatego noworodka wyrósł 120-kilogramowy olbrzym, rozkochani w misiu berlińczycy z niemniejszym zainteresowaniem śledzą jego losy.
Źródło: Reuters, TVN24