Unia Europejska przeznaczyła niedawno ze swojego budżetu trzy miliony euro na projekt "Insekty jako nowe źródło protein", w ramach którego popularyzowane jest jedzenie insektów i robaków. Grzegorz Łapanowski, kucharz i publicysta kulinarny przekonywał w TVN24, że warto i raczył prowadzącego program "robaczywymi" specjałami. Po czym, na jego prośbę, sam musiał zakończyć antenowe wejście.
- Przyczyny tej dyskusji w UE są poważne - chodzi o poszukiwania alternatywnych źródeł białka, ponieważ mięso jest bardzo drogie w produkcji. W ciągu ostatnich 20 lat spożycie mięsa na osobę wzrosło z 20 do 50 kg rocznie, a w 2050 roku będzie to nawet 80 kg, co generuje olbrzymie koszty - mówił w TVN24 Łapanowski.
Podkreślał, że poza nieświadomym spożywaniem robaków i insektów, jak np, w owocach sokach, czy zmielonych w zbożu na mąkę, świat coraz częściej sięga po nie świadomie. - W krajach kultury saharyjskiej 25 proc. spożywanego białka pochodzi z robaków., a 80 proc. populacji ludzkiej jada robaki w różnej formie - mówił.
- Chińczycy wydają rocznie 100 mln dol. na jedzenie insektów, Meksyku są potrawy, które osiągają cenę 250 dol za talerz specjalnie przyprawionych larwy. Również w Wielkiej Brytanii jest już restauracja, która serwuje dania z robaków - wyliczał.
Samo zdrowie?
Kucharz przekonywał, że taka dieta przynosi wiele korzyści. - Owady mają mniej cholesterolu, mniej tłuszczu, a sporo białka. W 100 g robaków niektórych odmian jesteśmy w stanie znaleźć nawet 20 g białka, a w smaku bywają naprawdę niezłe. - Poza tym konsumpcja robaków, to dobry sposób na zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych, których dużo wydziela się podczas hodowli mięsa - tłumaczył.
Zmiana warty na talerzu
Czy taka dieta byłaby w stanie przyjąć się w traktowanej dość poważnie polskiej tradycji kulinarnej? - Kilkanaście lat zajęło nam w Polsce, aby owoce morza stały się powszechne i modne. Jest to kwestia zarówno finansów, jak i dostępności mięsa. pewnie w ciągu 30-40 lat robaki staną się powszechną częścią menu, a nie tylko rozrywką na imprezach - powiedział.
Według niego "przymiarki" do insketowej diety zaczną się od mąki i przetwarzania robaków tak, aby nie przypominała ona "oryginału". Choć dodaje, że są też coraz bardziej wyrafinowane formy. - W Polsce można kupić larwy jedwabnika. Najlepsze są smażone z dodatkiem pikantnych przypraw. Świerszcze dobrze wrzucić na trochę do lodówki, żeby się uspokoiły, potem dodać odrobinę oleją na patelnie i dobrze doprawić. Aby dobrze przyrządzić karalucha należy go wpierw dobrze zamrozić, potem oskubać z łupiny, a następnie przerobić na sos, doprawić nim zupę, albo przerobić na mąkę - mówił.
(Nie) trafiony (w) smak
Na koniec poczęstował prowadzącego "Poranek TVN24" Michała Żebrowskiego świerszczem w trzech wersjach. Dziennikarz zdecydował się na odmianę z dodatkiem ziaren kolendry, kminu rzymskiego i majeranku. Na początku odważnie zadeklarował, że woli "egzemplarz z nogami". Na sugestię Łapanowskiego, że to dobry dodatek do grzanek, powiedział, że "chrupie tak samo jak grzanki", po czym musiał "zalać robaka" szklanką wody i poprosił kucharza o zakończenie rozmowy.
- Polecam "Poradnik robakożercy". Warto skonsultować się z ekspertem - zakończył ekspert.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24