Na ulicach amerykańskich miast jak grzyby, ale tym razem "na deszczu", wyrastają przezroczyste kopuły chroniące głowy ich posiadaczy. Nubrella, czyli w wolnym tłumaczeniu - "nowosolka" ma "zrewolucjonizować walkę z deszczem". Przynajmniej tego chciałby jej producent. Rewolucja czy science-fiction dla ubogich?
Nubrella to kawałek przezroczystej folii na stelażu przypominającym namiot typu igloo. Różni się jednak od niego rozmiarem - następca parasolki nadaje się w sam raz do włożenia sobie na głowę. I, po złożeniu, może wygodnie spoczywać na plecach użytkownika.
50 proc. Nowego Jorku więcej!
Dzięki temu, może on uwolnić swą rękę, tradycyjnie zajętą przez parasol.
Na tym, według producentów, nie koniec oszczędności dla szczęśliwego nabywcy. Skorzystać bowiem może cała miejska społeczność. Jak czytamy na stronie internetowej Nubrelli, dzięki jej zastosowaniu, człowiek chroniący się przed deszczem zajmuje o około 50 proc. mniej, niż trzymający w ręce parasol.
Zyskuje również - nietypowy wygląd. Czy to jednak plus urządzenia, czy wręcz przeciwnie - pozostawiamy państwu do rozstrzygnięcia. Jeśli z Nubrelli się zakochaliście od pierwszego wejrzenia, to informujemy o cenie gadżetu - 49,99 dol.
Pożegnanie po 40. wiekach?
Dodać należy, że gdyby Nubrelli rzeczywiście udało się wyprzeć starą, poczciwą parasolkę, to można by mówić o prawdziwej rewolucji. Te bowiem, przed deszczem chronią ludzi od, bez mała, czterech tysięcy lat.
Pierwsze, według archeologów, były używane już w starożytnym Egipcie. A trudno o zupełną pewność, że i wcześniej, w innych częściach świata nie przyszło komuś do głowy, żeby nałożyć na patyk na przykład liścia i schronić się przed padającą z nieba wodą.
Nubrella ma jednak jedną zasadniczą wadę. W czasie deszczu nie można się pod nią całować.
Źródło: nubrella.com
Źródło zdjęcia głównego: nubrella.com