Właściciel prywatnego zoo na Ukrainie zamierza spędzić 35 dni w klatce razem z lwicą - wspólnie jedzą i śpią. To sposób na zebranie funduszy na rozbudowę ogrodu.
40-letni Oleksander Pylyszenko jest artystą i kowalem, a przy okazji właścicielem niewielkiego ogrodu zoologicznego w miejscowości Wasilijiwka na Ukrainie, położonej około 600 km na południowy wschód od Kijowa.
2 sierpnia tego roku dobrowolnie dał się zamknąć w klatce z lwicą o imieniu Katia. Chce ustanowić tym samym rekord Guinnessa, a także zwrócić uwagę na warunki, w jakich trzyma się dzikie zwierzęta oraz zebrać fundusze na rozbudowę zoo.
Pylyszenko zapowiedział, że nie wyjdzie z klatki przez pięć tygodni. Razem z Katią śpi i je. W rogu klatki zainstalowano dla niego również toaletę i miniprysznic. Dyrektor zoo chce też malować obrazy, które później zostaną sprzedane na aukcji.
Kamera śledzi każdy ruch
Oleksander twierdzi, że nie boi się lwicy. Kupił ją dziewięć lat temu. Przez dwa lata Katia mieszkała razem z nim i jego rodziną - jako zwierzak domowy.
Lwica została już matką dziewięciu lwiątek. Teraz znów jest w ciąży. Pylyszenko chce być przy porodzie, który według niego, może być najniebezpieczniejszym elementem całego przedsięwzięcia, bo nie wiadomo, jak zachowa się lwica chcąca bronić swojego potomstwa.
O męża nie obawia się żona, Olena. - Na początku się przestraszyłam, ale teraz już nie panikuję - mówi. Dzieci również całym sercem popierają pomysł taty.
Przez cały czas sytuację w klatce śledzi kamera, a obraz monitoruje Denis, syn Oleksandra. Relację można też oglądać na stronie internetowej zoo.
Źródło: Reuters