Komisja Europejska przedstawiła w środę propozycje reform, które mają pozwolić konsumentom oraz firmom łatwiej kupować i sprzedawać produkty i usługi online w UE. Celem regulacji jest zniesienie barier, które od lat blokują jednolity rynek cyfrowy.
Cel, jaki przyświeca KE, to sprawić, by Europejczycy równie chętnie kupowali coś z zagranicy u internetowych sprzedawców, jak teraz to robią w świecie realnym. W efekcie w "28" ma wzrosnąć konkurencja, która pozwoli na obniżenie cen wielu produktów czy usług. Komisja Europejska pracowała nad tymi regulacjami od ponad roku. W październiku 2015 roku przedstawiona została strategia poprawy wspólnego rynku; teraz ogólne założenia przełożyły się na konkretne projekty legislacyjne.
Filary rozwoju
Na plan rozwoju handlu online składają się trzy elementy. Pierwszy to zlikwidowanie nieuzasadnionego geoblockingu, czyli mechanizmu ograniczającego dostęp do treści lub usług cyfrowych, nakładanego przez usługodawców na użytkowników ze względu na ich położenie geograficzne. Kolejny punkt propozycji ma służyć obniżeniu cen paczek wysyłanych od sprzedawcy w jednym państwie członkowskim do klienta w drugim. Wreszcie KE chce też zwiększyć zaufanie do transgranicznych zakupów przez lepszą ochronę konsumentów. - Tylko 36,6 proc. wszystkich, którzy próbują kupić jakiś produkt czy usługę z innego kraju UE, jest w stanie to zrobić - mówił na środowej konferencji prasowej w Brukseli wiceszef KE ds. jednolitego rynku cyfrowego Andrus Ansip. "E-handel nie działa w UE tak, jakby mógł, nie daje wystarczająco dużo korzyści naszym konsumentom czy firmom" - wtórowała mu komisarz ds. rynku wewnętrznego i przedsiębiorczości Elżbieta Bieńkowska.
Plan rodem z Disneylandu
Praktyka geoblockingu, wykorzystywana zwykle pod pretekstem ochrony terytorialności prawa autorskiego, służy także interesom producentów i dystrybutorów, bo często cena produktów waha się w zależności od lokalizacji kupującego. System wykrywa zagraniczne IP lub numer karty kredytowej i automatycznie odcina możliwość korzystania z usługi lub oferuje wyższą cenę dla zagranicznego klienta. Praktyki takie stosował do niedawna podparyski Disneyland, którego klienci, chcąc kupić pakiet promocyjny online, byli różnicowani w zależności od kraju, z którego pochodzą. Dopiero dochodzenie KE i nacisk z jej strony spowodowały, że firma wycofała się z takiego traktowania klientów. Teraz KE proponuje przepisy, które mają zapewnić, że chcący kupić produkt czy usługę online w innym kraju UE nie będą dyskryminowani. Różnica cen będzie jednak dopuszczalna, ale tylko jeśli będzie to usprawiedliwione np. innymi stawkami podatku VAT. Takie antydyskryminacyjne zasady zostały już wprowadzone w dyrektywie usługowej i są stosowane np. w odniesieniu do wypożyczalni samochodów.
Paczkę wyślemy taniej?
Kolejne zmiany w prawie mają dotyczyć dostarczania przesyłek. KE zaproponowała rozporządzenie, które ma zwiększyć przejrzystość cenową i wzmocnić nadzór regulacyjny nad transgranicznym dostarczaniem paczek. Teraz przesłanie czegoś z jednego kraju UE do drugiego jest średnio 3-5 razy droższe niż w ramach tego samego państwa. Z analiz KE wynika, że aż tak duże różnice nie mają uzasadnienia i szkodzą zwłaszcza mniejszym firmom, które nie są w stanie negocjować cen z wielkimi korporacjami. - Nie ma jasnej korelacji pomiędzy taryfami, a kosztami, jakie ponoszą firmy - wskazywała Bieńkowska. KE nie zdecydowała się jednak na zaproponowanie górnych limitów cen, tak jak np. w usługach roamingu telefonicznego. Zamiast tego Bruksela będzie podawała do wiadomości cenniki opłat przesyłek transgranicznych, by zwiększać konkurencję i poprawiać przejrzystość taryf. Rozporządzenie ma też zapewnić organom regulacyjnym dane, które są im potrzebne do monitorowania rynków oraz ustalania cen w zależności od kosztów. - Jesteśmy przeciwko regulacji cen - podkreśliła Bieńkowska, zapowiadając, że w 2019 roku KE sprawdzi, czy te przepisy zadziałały odpowiednio.
Pewność zakupów online
Ostatni filar propozycji to zwiększenie uprawnień organów krajowych, by mogły skuteczniej egzekwować prawa konsumentów. KE chce, by mogły one: sprawdzać, czy strony internetowe stosują geograficzne blokowanie, nakazywać natychmiastowe usuwanie stron internetowych zawierających nadużycia oraz żądać informacji od rejestratorów domen i banków w celu wykrywania tożsamości odpowiedzialnego przedsiębiorcy. KE chce zarezerwować sobie prawo do koordynacji działań w przypadku naruszeń praw konsumentów na skalę unijną. - Chcemy, żeby konsumenci kupowali online z taką pewnością, jak robią to w realnym świecie - mówiła komisarz ds. sprawiedliwości i konsumentów Vera Jourova. Teraz tymi propozycjami zajmą się w Radzie UE państwa członkowskie oraz Parlament Europejski.
Zobacz: Czy konsument rzeczywiście ma się do kogo zwrócić?
Autor: PMB/gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock