W czasie wysokiej inflacji nie powinniśmy stymulować niepotrzebnie wydatków, zwłaszcza bez wybierania odbiorców, którzy naprawdę tego potrzebują - powiedział na antenie TVN24 BiS ekonomista Oxford Economics Mateusz Urban. Zdaniem eksperta podobne działania przyniosły skutek odwrotny do zamierzonego na Węgrzech.
Na antenie TVN24 BiS Mateusz Urban mówił o stanie polskiej gospodarki. - Rząd i Narodowy Bank Polski powinny rozważyć dwie rzeczy: wspomaganie gospodarki, ale też wywołanie procesu dezinflacji. (..) Należy pomagać gospodarstwom domowym w radzeniu sobie z szokiem inflacyjnym, ale trzeba to robić mądrze, to znaczy nie dosypywać pieniędzy zbyt szeroko, zwłaszcza tam, gdzie nie ma takiej potrzeby - tłumaczył.
Nauka na węgierskich błędach
Pytany o przykład państwa, w którym szeroka polityka dosypywania pieniędzy gospodarstwom domowym skończyła się źle, Urban odpowiedział, że "takim przykładem mogą być Węgry". - Rząd w newralgicznym momencie, gdy inflacja zaczęła rosnąć pod koniec 2021 roku w przeddzień wyborów, zaczął kierować bardzo szerokim strumieniem pieniądze do gospodarstw domowych - mówił.
Wymieniał, że chodziło o waloryzację płac w sferze budżetowej, szeroką obniżkę podatków oraz o zamrożenie cen na przykład surowców. - Dodatkowo zamrożono raty kredytów na poziomie z końca 2021. To nie pozwoliło polityce chociażby monetarnej utrzymać inflację w ryzach. Dlatego też Węgry mierzą się z największym poziomem inflacji w Unii Europejskiej - mówił ekspert.
Konsensus wśród ekonomistów
Zwrócił uwagę, że wśród ekonomistów "panuje konsensus", jeżeli chodzi o ocenę mrożenia cen w gospodarce. - Producenci, widząc straty na produktach, których cen nie mogli dostosować do warunków rynkowych, zaczęli odbijać sobie to na innych produktach żywnościowych. (..) Kiedy te rozwiązania były wprowadzone, inflacja wynosiła 10 procent w ujęciu rocznym. Ostatnie odczyty mówią o inflacji żywności dochodzącej do 50 procent - powiedział.
- W Polsce nie mieliśmy aż tak mocnej interwencji na rynku energii. Tam chociażby ceny paliw były administracyjnie ustalone, a ich górna granica na poziomie 6 złotych na litrze, po przeliczeniu z forintów. Te obniżki podatków pomogły w odbiciu. Jednak przez to, że nie były one kierowane tylko do gospodarstw, które najbardziej takiego wsparcia potrzebowały, to podbiło to konsumpcję. To wygaszanie inflacji będzie trudniejsze niż w sytuacji, gdyby te podatki nie były obniżane - tłumaczył.
Ekspert odpowiedział również na pytanie, jak uniknąć błędów popełnionych przez Węgrów. - Nie powinniśmy stymulować niepotrzebnie wydatków, zwłaszcza bez targetowania, wybierania odbiorców, którzy naprawdę tego potrzebują. Już w ogóle nie powinniśmy tego robić z pobudek politycznych - podsumował.
Źródło: TVN24 BiS