Administracja Joe Bidena ogłosiła w piątek szereg dodatkowych sankcji, dotykających rosyjski przemysł wydobywczy, zbrojeniowy, jądrowy, a także kolejne banki. Prezydent zdecydował też o radykalnym podniesieniu ceł między innymi na rosyjskie metale.
Jak stwierdził w komunikacie resort finansów USA, ogłoszony w rocznicę inwazji Rosji pakiet jest jednym z najbardziej znaczących do tej pory, uderzając w szereg kluczowych sektorów rosyjskiej gospodarki.
Wykaz sankcji
W ramach pakietu, Biały Dom zdecydował o nałożeniu 70-procentowego cła na import metali z Rosji, 200-procentowego na rosyjskie aluminium, a także 35-procentowego na szereg innych produktów o łącznej wartości 2,8 mld dolarów. Sankcjami objęto też cztery firmy z sektora metalurgicznego i wydobywczego. Dodatkowo, na listę sankcji trafiły trzy firmy zaangażowane w rozwój projektów naftowych w rosyjskiej Arktyce, 22 firmy z sektora wysokich technologii, trzy spółki zależne od Rosatomu, a także spółka stworzona do administrowania okupowaną Zaporoską Elektrownią Atomową. Ponadto restrykcje objęły 11 banków i instytucji dotychczas nieobjętych sankcjami oraz dostawców rosyjskiego sektora zbrojeniowego, w tym producentów włókna węglowego. Ministerstwo Handlu nałożyło z kolei dodatkowe kontrole eksportu technologii do Rosji, Białorusi i Iranu, a także objęło restrykcjami 30 osób i spółek w krajach trzecich - głównie Szwajcarii - zaangażowanych w omijanie nałożonych na Rosję sankcji.
Demonstracja jedności
Departament Stanu ogłosił również sankcje na 60 rosyjskich oficjeli, w tym szefów władz regionalnych, ministrów, sześć osób i trzy podmioty zaangażowane w kradzież ukraińskiego zboża oraz 1219 rosyjskich wojskowych. - Nasze dzisiejsze działania są jeszcze silniejsze, bo podejmujemy je w koordynacji z partnerami z G7, demonstrując naszą trwałą jedność w zapewnieniu, że Rosja poniesie koszty za swoją brutalną wojnę. Ukraina jest symbolem wolności dla nas wszystkich. Stany Zjednoczone będą nadal wspierać Ukrainę tak długo, jak trzeba" - oznajmił szef dyplomacji USA Antony Blinken.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock