17 miliardów euro - tyle mają otrzymać kraje strefy euro w latach 2021-2017 w ramach nowego instrumentu finansowego. - Pomysł, który w ostatnich latach budził w Polsce duże obawy, a który nazywany był "osobnym budżetem strefy euro", został zaakceptowany przez unijnych ministrów finansów, ale jedynie jako wycinek oryginalnego i ambitnego planu - wskazał Maciej Sokołowski, korespondent TVN24 BiS w Brukseli.
To, na co zgodziła się Rada Unii Europejskiej to jeszcze nie osobny budżet, ale instrument finansowy o skomplikowanej nazwie - Instrument Budżetowy na Rzecz Konwergencji i Konkurencyjności (BICC).
Instrument ma ruszyć w 2021 roku i być używany do finansowania reform oraz inwestycji w krajach strefy euro, szczególnie w sytuacji zagrożenia kryzysem finansowym.
Skromny budżet
Prezydent eurogrupy Mario Centeno wskazał, że to nowy filar wspomagający podstawy strefy euro. Ale skala tego, co udało się osiągnąć jest zdecydowanie mniejsza niż pierwotna propozycja francuskiego prezydenta.
Wersja Emmanuel Macrona zakładała osobny budżet na poziomie kilkuset miliardów euro, powiązanie jego finansowania z wpływami z podatków i mechanizmy stabilizujące gospodarkę strefy. - Ta wizja zderzyła się z oporem ze strony innych państw Unii, głównie z Holandii i z północy Europy, które obawiały się, że pieniądze z budżetu będą wyciekać na południe Europy - zwrócił uwagę Sokołowski. Ostateczna wielkość środków, jakie znajdą się w BICC będzie zależała od efektu trwających wciąż negocjacji wieloletniego unijnego budżetu. W tym momencie propozycja Komisji Europejskiej zakłada, że na siedem lat zostanie przekazanych na ten cel 17 miliardów euro.
Dodatkowe 8 miliardów euro dostałyby kraje spoza strefy euro w podobnym, równoległym instrumencie - stąd polski minister finansów Jerzy Kwieciński jest zadowolony z efektu rozmów w Luksemburgu.
- Ministrowie finansów uzgodnili, że powstanie taki specjalny instrument, który będzie wspierał reformy i spójność w krajach strefy euro, ale co również dla nas bardzo ważne, o co apelowaliśmy, będzie również osobny instrument dla krajów spoza strefy euro - powiedział dziennikarzom w czwartek w Luksemburgu szef MF.
W ocenie Sokołowskiego, "choć skromny, to efekt dwuletnich negocjacji i tak przedstawiany jest jako sukces przez tych, którzy mają nadzieję, że to tylko wstęp do dalszych reform, powiększania środków i zasięgu instrumentu". - Dla francuskiego Komisarza Pierra Moscovici, instrument to stopa w drzwiach, które mają prowadzić do prawdziwego osobnego budżetu strefy euro, z osobnym ministrem finansów dla krajów eurogrupy - dodał.
"Po co taki budżet miałby powstać"
Zdaniem Mariusza Adamiaka, dyrektora działu strategii rynkowych PKO BP, "przeprowadzenie tego, o czym myślał prezydent Macron było w tym momencie niemożliwe z kilku powodów".
- Po pierwsze, wciąż w Unii Europejskiej mamy Wielką Brytanię, która jest krajem spoza strefy euro i wciąż istnieje możliwość, że pozostanie w Unii Europejskiej i tworzenie budżetu strefy euro to nie jest coś, co Brytyjczyków by do tego zachęcało. Był oczywiście opór krajów, które miałyby się pewnie na to zrzucić. Trzeci element, najmniej oczywisty, ale nie do końca wiadomo, po co taki budżet miałby powstać - wymieniał gość programu "Bilans" w TVN24 BiS.
- Różnego rodzaju programy i pomysły można realizować w ramach Unii Europejskiej. Wydaje mi się, że to jest również najistotniejszy temat z naszego punktu widzenia, jakiej wielkości będzie kolejny budżet Unii Europejskiej na lata 2021-2027 i jaka będzie jego struktura - dodał Adamiak. Jak wskazywał, "już z tego, co wiemy na razie, jego struktura będzie inna niż w poprzednich latach".
- Więcej pieniędzy będzie na tematy typu ochrona klimatu, konkurencyjność, aktywizacja młodych, mniej na wspólną politykę rolną, mniej na tak zwany Fundusz Spójności - powiedział Adamiak.
Autor: mb / Źródło: tvn24