"To nie Władimir Putin, ale Michael Hasenstab może doprowadzić do bankructwa i pogrzebania wolnościowych aspiracji kraju" - pisze "Rzeczpospolita". Ten człowiek stoi na czele amerykańskiego funduszu inwestycyjnego Franklin Templeton, który zainwestował w ukraińskie obligacje ponad 7 mld dolarów. I wraz z innymi funduszami walczy z rządem w Kijowie o odzyskanie swoich pieniędzy.
Michael Hasenstab jest amerykańskim menedżerem funduszu inwestycyjnego Franklin Templeton. Jego firma zainwestowała w obligacje pogrążonego w kryzysie kraju ponad 7 mld dolarów.
Hasenstab od wielu miesięcy toczy zaciekły bój z Natalie Jaresko, ukraińską minister finansów o to, czy prywatni wierzyciele powinni darować 40 proc. długu Kijowa. Michael Hasenstab w marcu założył wspólny komitet negocjacyjny wraz z innymi wierzycielami: T. Rowe Price, TCW Group, BTG Pactual.
Czterech inwestorów posiada znacznie ilości ukraińskich papierów dłużnych, które są warte łącznie około 8,9 mld dolarów. Największa ich część należy do Franklin Templeton. Szefowa ukraińskiego resortu finansów stwierdziła w środę, że wierzyciele powinni zgodzić się na częściową redukcję, aby ukraińska gospodarka mogła wyjść na prostą.
Fiasko negocjacji
Według informacji "WSJ" negocjacje między wierzycielami a rządem Ukrainy nie przynoszą żadnych postępów, bo fundusze nie zgadzają się na ustępstwa.
Rozmowy mogą utrudnić pojawiające się ostatnio głosy o tym, że bank centralny Stanów Zjednoczonych po raz pierwszy od czerwca 2006 roku może w tym roku (mówi się o wrześniu) podnieść stopy procentowe. Jeśli tak się stanie, to ceny amerykańskich obligacji spadną, a to oznaczałoby mniejszy zysk funduszy inwestycyjnych. I ich jeszcze twardszą politykę względem Kijowa.
W tej sytuacji o porozumienie będzie jeszcze trudniej, bo wierzyciele straciliby nie tylko na tym, że wartość aktywów spadła po podwyższeniu stóp procentowych w USA, ale również na tym, że ich wartość chce zmniejszyć ukraiński rząd.
- Bardzo dokładnie będę przyglądał się temu, jak wyższe stopy procentowe w USA wpłyną na resztę portfela inwestycyjnego - powiedział Michael Hasenstab, który nadzoruje również inwestycję w ukraińskie obligacje funduszu Templeton Global Bond Fund. Tylko w ostatnim roku jej wartość spadła o połowę w skutek konfliktu na wschodzie kraju..
Bankructwo?
Jeśli wierzyciele nie ustąpią, to nasz wschodni sąsiad może wstrzymać płatności na rzecz swoich wierzycieli, a to prosta droga do bankructwa. Taki scenariusz jest całkiem realny, bo władze w Kijowie uczciwie przyznają, że po wpłacie piątkowej raty odsetek w wysokości 120 mln dolarów, nie mają tyle pieniędzy, aby za półtora miesiąca zapłacić kolejną - tym razem 500 mln dolarów. Gdy do tego dojdzie Ukraina będzie niewypłacalna, a to oznacza, że kraj nie będzie miał pieniędzy np. na wypłatę emerytur i pensji w budżetówce. "Może to wywołać kryzys polityczny, który obali prozachodnią ekipę Arsenija Jaceniuka i Petro Poroszenki" - pisze "Rzeczpospolita" w tekście "Sępie fundusze nad Kijowem" i dodaje, że "to nie Władimir Putin, ale Michael Hasenstab może doprowadzić do bankructwa i pogrzebania wolnościowych aspiracji kraju".
Wpływ stóp procentowych
Warto przypomnieć, że rynkowa wartość obligacji jest zależna od zmian stóp procentowych. Wzrost stóp procentowych powoduje spadek cen obligacji. Wszystko przez to, że inwestorzy wolą wówczas umieszczać kapitał na lokatach bankowych, które są dużo bezpieczniejsze. W efekcie zmniejsza się zainteresowanie obligacjami, co powoduje przecenę tych papierów wartościowych.
Autor: msz/ / Źródło: The Wall Street Journal, Rzeczpospolita