Niemiecki minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier oddalił dziś apel ze strony radykalnej Partii Lewicy o zaproszenie prezydenta Rosji Władimira Putina na tegoroczny szczyt Grupy G7, czyli światowych potęg przemysłowych.
Przywódcy państw G7 przeprowadzili ubiegłoroczny szczyt bez Putina w proteście przeciwko aneksji przez Rosję Krymu oraz jej agresji we wschodniej Ukrainie prowadzonej pomimo zawarcia porozumienia o zawieszeniu broni uzgodnionego w Mińsku. Gregor Gysi, lider parlamentarnej Partii Lewicy, w której działa kilku byłych wschodnioniemieckich komunistów, twierdzi, że Rosja była potrzebna, aby pomóc w rozwiązywaniu kryzysów międzynarodowych i G7 powinna znów zostać rozszerzona do G8.
G7, czyli nadal bez Rosji
Kanclerz Angela Merkel będzie gościła przywódców ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji, Kanady, Włoch i Japonii na zamku w Bawarii w czerwcu. - To nie jest w naszym interesie, aby izolować Rosję w perspektywie długoterminowej. Ale po nielegalnej aneksji Krymu, nie możemy działać tak, jakby nic się nie stało i prowadzić "biznes jak zwykle" - Steinmeier powiedział gazecie Die Welt. Zgodził się, że jest pożądane, aby Rosja bardziej zaangażowała się w pomoc w rozwiązywaniu konfliktów w Syrii, Jemenie i Libii, ale podkreślił, że "w obecnej sytuacji grupa G8 pozostanie zamknięta". - Powrót do G8 może nastąpić tylko wówczas, gdy Rosja będzie przestrzegać porozumienia z Mińska i respektować integralność terytorialną Ukrainy - uważa niemiecki minister.
Autor: km / Źródło: Reuters