Niskiej jakości i objęte międzynarodowymi sankcjami rosyjskie paliwo zalewa Afrykę, niszcząc przemysł naftowy i zagrażając zdrowiu Afrykanów - alarmuje Aliko Dangote, najbogatszy człowiek kontynentu. Sprowadzane z Rosji produkty naftowe najczęściej trafiają między innymi do Libii, Egiptu, Maroka i Tunezji.
- Mamy do czynienia z dumpingiem tanich, często toksycznych produktów naftowych, które nie spełniają europejskich ani północnoamerykańskich norm, ale z powodu braku jakiegokolwiek nadzoru bez problemu wprowadzane są rynek afrykański – powiedział Dangote w Abudży podczas konferencji poświęconej paliwu rafinowanemu w Afryce Zachodniej.
Właściciel rafinerii ostrzega przed paliwem z Rosji
Afrykański miliarder i właściciel największej w Afryce rafinerii ropy naftowej przestrzegł, że te rosyjskie produkty naftowe zagrażają nie tylko rozwojowi konkurencyjnego afrykańskiego przemysłu rafineryjnego, ale przede wszystkim zdrowiu Afrykanów. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) 3,7 miliona ludzi umiera rocznie z powodu zanieczyszczenia powietrza, przede wszystkim z powodu cząstek stałych zawartych w spalinach.
Objęte sankcjami rosyjskie paliwo trafia głównie do krajów Afryki Północnej, Egiptu, Libii, Maroka i Tunezji, które od czasu rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę odnotowały gwałtowny wzrost importu tego produktu.
Ostatnio ważnym węzłem logistycznym Afryki stało się Lome w Togo, skąd bez żadnej kontroli rosyjskie paliwo rozprowadzane jest po całym kontynencie. Według ustaleń nigeryjskiego potentata naftowego w magazynach portowych Lome znajduje się ponad 2 miliony baryłek produktów ropopochodnych.
- W warunkach luźnych przepisów, przy praktycznie zerowych normach emisji i jakości, wielu przedsiębiorców sprzedaje w Afryce paliwa, które nie nadawałyby się do sprzedaży gdzie indziej, bez ryzyka poważnych kar. Dzieje się tak w sytuacji, gdy kontynent produkuje około siedmiu milionów baryłek ropy naftowej dziennie. Ale napływ rosyjskich paliw sprawia, że Afryka rafinuje z tego mniej niż 40 procent. Zmusza to kraje kontynentu do importu ponad 120 milionów ton rafinowanych produktów naftowych rocznie, co kosztuje około 90 miliardów dolarów - twierdzi Aliko Dangote.
Rosja szuka nowych rynków
Po wprowadzeniu w minionym tygodniu przez Unię Europejską 18. pakietu sankcji skierowanych gównie wobec eksportu rosyjskiej ropy naftowej i przewożących ja tankowców, Rosja, szukając nowych rynków zbytu, będzie oferować afrykańskim krajom kolejne rabaty na swoje produkty, coraz bardziej uzależniając je od siebie kosztem rodzimego przemysłu. Tak dzieje się od ponad dwóch lat.
Przed agresją wojenną przeciwko Ukrainie Rosja eksportowała dziennie 33 tysiące baryłek produktów rafinowanych do Afryki, w dużej mierze benzynę. W lutym 2023 r. UE nałożyła embargo na rosyjskie produkty, w następnym miesiącu import ten wzrósł do 420 tysięcy baryłek dziennie. Wówczas Nigeria, największy producent ropy naftowej w Afryce, odnotowała prawie pięciokrotny wzrost importu do 57,4 tysięcy baryłek dziennie, zgodnie z danymi Commodities at Sea, agencji raportującej ceny na światowym rynku ropy naftowej.
Równolegle ze wzrostem zakupu rosyjskich produktów naftowych niektóre kraje afrykańskie odnotowały niespotykany wcześniej wzrost eksportu własnych produktów rafinowanych, podsycając oskarżenia, że reeksportują zmieszane z innymi rosyjskie produkty do Europy.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock