"Zielony" sektor gospodarki wzrósł w pierwszej dekadzie XXI w. w UE o ponad 50 proc., i to pomimo kryzysu - wynika z raportu Europejskiej Agencji Środowiska (EEA). Aby zapewnić odpowiednią ochronę środowiska, potrzebne są jednak dalsze ogromne inwestycje.
Publikowany co 5 lat przez EEA raport ocenia postępy Europy w zakresie ochrony środowiska i realizacji związanej z tym polityki. Najnowsza edycja pt. "Środowisko Europy – Stan i prognozy" (SOER 2015) podsumowuje 40 lat polityki ochrony środowiska Europy i ocenia perspektywy na rok 2050.
Połowa drogi
- Europejska "zielona gospodarka" urosła o około 50 proc. w pierwszej dekadzie (w latach 2000-2011 - PAP). To kolejny dowód na to, że branża technologii środowiskowych była odporna na kryzys finansowy - mówił na wtorkowej konferencji prasowej w Brukseli unijny komisarz ds. środowiska, gospodarki morskiej i rybołówstwa Karmenu Vella. Z opracowania Europejskiej Agencji Środowiska wynika, że Europa znajduje się w połowie drogi między zapoczątkowaniem w 1970 realizacji polityki na rzecz ochrony środowiska a wizją UE do roku 2050, dotyczącą "dobrej jakości życia z uwzględnieniem ograniczeń naszej planety". Dlatego potrzebne będą dalsze inwestycje. Z raportu wynika, że budowanie niskoemisyjnej przyszłości w UE będzie wymagać wydatków sięgających 270 mld euro rocznie przez 40 lat. Dla porównania tegoroczny budżet UE wynosi nieco ponad 140 mld euro. - Plan Junckera będzie odgrywał bardzo ważną rolę, jeśli chodzi o inwestycje w "zielony wzrost" - przekonywał Vella. Problem polega na tym, że pakiet szefa KE przewiduje zmobilizowanie 315 mld euro w ciągu trzech lat, i to nie tylko na inwestycje środowiskowe. W raporcie za problem występujący na dużą skalę uznano wykorzystywanie paliw kopalnych, które wciąż składają się na trzy czwarte dostaw energii w UE. Autorzy opracowania zwrócili uwagę, że powoduje to duże obciążenie ekosystemów, gdyż stosowanie takich paliw przyczynia się do zmian klimatu, zakwaszenia, a także zanieczyszczenia wód.
Ambitne plany
Sama Komisja chce w tym roku zaproponować nowy, ambitny projekt, który ma służyć poprawie europejskiej gospodarki odpadami. Chodzi o propozycje przedstawiane jako wprowadzenie gospodarki o obiegu zamkniętym (ang. circular economy), gdzie w założeniu zdecydowana większość odpadów będzie wracała do obiegu po recyklingu. Projekt w tej sprawie został przedstawiony przez poprzednią KE, jednak trafił do kosza, ponieważ obecny skład Komisji chce "bardziej ambitnego podejścia". - Będziemy bardzo ambitni, chcemy się koncentrować nie tylko na konsumpcji, ale też na stronie produkcyjnej. Półśrodki nie są żądną opcją - przekonywał komisarz. Jak tłumaczył, jeśli chodzi redukcję śmieci, KE chce zmierzyć się z problemem ich powstawania nie tylko na końcu cyklu produkcyjnego, ale od jego samego początku. - Chcemy, żeby produkty przyszłości były bardziej trwałe, możliwe do naprawienia i wykorzystywania przez wielu użytkowników - oświadczył Vella. KE chce stworzyć rynek na produkty recyklingowe, tak by większość przetworzonych śmieci stanowiła surowiec do produkcji. Dyrektor wykonawczy EEA Hans Bruyninckx odnosząc się do wynoszącego 50 proc. 10-letniego wzrostu w sektorze "zielonej gospodarki" mówił, że nie można poklepywać się z zadowoleniem po plecach, ponieważ celem jest, by cała gospodarka była "zielona". Mimo że branża, która wytwarza towary i usługi zmniejszające degradację środowiska i pomagające w zachowaniu zasobów naturalnych, powiększyła się dwukrotnie, jej całkowity udział w ekonomii nadal nie przekracza 10 proc. - wskazywał Bruyninckx.
Autor: mb//km / Źródło: PAP