Rosyjska inwazja na Ukrainę trwa, ale do tej pory atak nie doprowadził do żadnych zakłóceń dostaw rosyjskiego gazu do odbiorców europejskich - poinformował ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich Szymon Kardaś. Jak zauważył, w pierwszych dniach po agresji tranzyt tego surowca osiągnął maksymalny zakontraktowany dobowy poziom 109,6 miliona metrów sześciennych dziennie.
Ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich Szymon Kardaś wskazał w czwartkowej analizie, że w pierwszych dniach po inwazji tranzyt gazu przez Ukrainę zaczął się systematycznie zwiększać. "24 lutego doszedł do poziomu 83 mln m3, 25 lutego – 103,8 mln m3, a 26 lutego – 108,1 mln m3. Przez większość dni w marcu osiągał pułapy zbliżone do 109,6 mln m3" - czytamy. To maksymalny zakontraktowany dobowy poziom. Gazprom wznowił też rezerwacje przepustowości gazociągu Jamał–Europa.
"Sygnałem wskazującym, że strona rosyjska jest zainteresowana podtrzymaniem dobrych relacji z partnerami zagranicznymi, jest także spłata przez Gazprom zobowiązań wynikających z wyemitowanych wcześniej euroobligacji. Według doniesień medialnych wszystkie należności (1,3 mld dolarów) zostały uregulowane terminowo, niezależnie od wprowadzonych przez rosyjskie władze ograniczeń przepływów walutowych z Rosji do państw trzecich" - napisał Kardaś.
Gaz ziemny z Rosji
Jak zauważył, choć na razie nie doszło do żadnych zakłóceń w eksporcie i tranzycie rosyjskiego gazu, to w ostatnich dniach pojawiły się, po raz pierwszy od wybuchu inwazji, otwarte groźby strony rosyjskiej w tym zakresie. W jego ocenie ilustracją tego jest m.in. oświadczenie wicepremiera rosyjskiego rządu odpowiedzialnego m.in. za sektor paliwowo-energetyczny Aleksandra Nowaka, że w ramach lustrzanej odpowiedzi na zablokowanie Nord Streamu 2, Rosja ma prawo do wstrzymania tranzytu gazociągiem Nord Stream 1. Dodał on jednocześnie, że Rosja nie zamierza tego robić, bo taka decyzja nie przyniosłaby korzyści żadnej ze stron.
Ponadto - jak napisano - Nowak oświadczył, że strona rosyjska posiada informacje o przygotowywanej prowokacji w odniesieniu do sieci gazowej Ukrainy, zaznaczając, że Rosja nie jest zainteresowana takim scenariuszem. "Inną ilustracją możliwych ryzyk jest podpisany 8 marca przez Władimira Putina dekret umożliwiający rządowi, w razie potrzeby, wprowadzanie ograniczeń na eksport wybranych surowców z Rosji do wybranych państw trzecich" - czytamy w analizie.
Zdaniem Kardasia groźby Rosji są najprawdopodobniej polityczną odpowiedzią na pojawiające się w krajach UE postulaty wstrzymania lub znaczącego ograniczenia importu rosyjskiego gazu. "Nie oznaczają one tym samym podjęcia rzeczywistej decyzji w tej sprawie, która generowałaby dla Moskwy koszty ekonomiczne i wizerunkowe" - zaznaczył. W ocenie analityka bardziej prawdopodobnym scenariuszem może być zainicjowanie przez Moskwę działań dywersyjnych mogących uniemożliwić tranzyt gazu przez Ukrainę.
"Choć na obecnym etapie decyzje dotyczące ograniczania eksportu gazu do UE są mało prawdopodobne, to nie można wykluczyć, że Moskwa podejmie je, jeśli uzna, że mogą służyć wywieraniu dodatkowej presji na państwa zachodnie i na Ukrainę" - zauważył ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich
Nord Stream 2
Szymon Kardaś zwrócił uwagę, że konsekwencją inwazji i wdrożonych zachodnich sankcji wobec Moskwy jest spadek kapitalizacji rosyjskich firm energetycznych. "Notowania najważniejszych koncernów z Rosji spadły na londyńskiej giełdzie do takiego poziomu, że 3 marca zdecydowano się na zawieszenie obrotu akcjami tych podmiotów. Wartość akcji Gazpromu spadła o 93,7 proc., Łukoilu o 99,2 proc., a Rosniefti o 92,5 proc." - wskazał, dodając, że innym negatywnym skutkiem dla Rosji jest wycofywanie się dużych koncernów energetycznych ze współpracy z tamtejszymi firmami.
Shell postanowił wyjść ze wszystkich projektów z Gazpromem. Ponadto z projektów w Rosji mają zamiar wycofać się także brytyjski koncern BP, który planuje sprzedaż 19,75 proc. akcji w koncernie Rosnieft oraz norweska spółka Equinor, zaangażowana w kilka projektów wydobywczych. Francuski koncern TotalEnergies co prawda nie wycofał się z projektów energetycznych w Rosji (w szczególności z projektów Jamał LNG i Arktyczny LNG 2), ale zapowiedział rezygnację z nowych inwestycji w tym kraju.
Ponadto - jak czytamy w analizie - projekt Nord Stream 2 został zamrożony jeszcze przed rosyjską inwazją na Ukrainę, ale agresja Rosji może przesądzić o losach inwestycji. Ekspert OSW zauważył, że po objęciu spółki Nord Stream 2 AG i członków jej zarządu amerykańskimi sankcjami pojawiły się doniesienia medialne o złożeniu przez przedsiębiorstwo wniosku o ogłoszenie upadłości. Choć informacja ta została zdementowana przez spółkę, to jednocześnie potwierdzono, że doszło do zwolnienia wszystkich pracowników spółki z siedzibą w Szwajcarii.
Pojawiła się także informacja o możliwej likwidacji niemieckiej spółki Gas for Europe, która miała być operatorem i właścicielem niemieckiej części gazociągu. Co więcej - jak podkreślił - 1 marca niemiecki minister gospodarki oświadczył, że gazociąg Nord Stream 2 nie zostanie certyfikowany w dającej się przewidzieć przyszłości. "O losie inwestycji mogą przesądzić także decyzje koncernów zachodnioeuropejskich" - stwierdził Szymon Kardaś.
"Choć nie jest jasne, co ostatecznie stanie się z już wybudowanym i gotowym do eksploatacji (od strony technicznej) gazociągiem, to jego ewentualne uruchomienie w dającej się przewidzieć przyszłości wydaje się, z przyczyn politycznych, nierealne" - podsumowuje ekspert OSW.
TVN24 na żywo - oglądaj w TVN24 GO:
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock