Ministrowie energii państw UE uzgodnili w poniedziałek wprowadzenie całkowitego zakazu importu rosyjskiego gazu przy sprzeciwie Węgier i Słowacji.
Zgodnie z projektem rozporządzenia od 1 stycznia 2028 r. całkowicie zabronione będzie sprowadzanie do Unii rosyjskiego gazu skroplonego oraz tego transportowanego rurociągami.
"To najsilniejsze uderzenie w finansowanie wojennej machiny Putina"
Motyka, który reprezentował Polskę na posiedzeniu w Luksemburgu, powiedział dziennikarzom, że decyzja jest momentem historycznym dla UE, a także ogromnym sukcesem Polski. Minister zaznaczył, że Rosja od lat używała surowców nie do współpracy, lecz do szantażu czy wręcz do terroru energetycznego, zmniejszając dostawy albo dyktując ceny po to, żeby zagrozić bezpieczeństwu energetycznemu Unii, także Ukrainy. Motyka, pytany o to, czy do wygaszenia importu nie dojdzie jednak za późno, bo blisko sześć lat po inwazji na pełną skalę Rosji na Ukrainę, odparł, że "chcielibyśmy, aby to było szybciej, ale robimy tyle, ile jest możliwe".
- To tyle, ile jest możliwe, dzisiaj zrobiliśmy. Jest to najsilniejsze uderzenie w finansowanie wojennej machiny Putina i w jego sektor energetyczny - powiedział. I dodał: - Innego porozumienia nie bylibyśmy w stanie wynegocjować, nie bylibyśmy w stanie wypracować.
Decyzja UE w sprawie rosyjskiego gazu
W poniedziałek państwa UE zajęły stanowisko w sprawie projektu rozporządzenia na temat wygaszenia dostaw rosyjskiego gazu. By zostało ono ostatecznie przyjęte i weszło w życie, kraje członkowskie muszą się porozumieć z Parlamentem Europejskim.
W projekcie rozporządzenia zapisano też, że w przypadku ropy naftowej, kraje UE nadal importujące ropę rosyjską, będą musiały przygotować plany dotyczące zróżnicowania dostaw, aby stopniowo wycofać cały pozostały import ropy z Rosji, który ma zostać wstrzymany także do końca 2027 r.
Komentując sprzeciw Słowacji i Węgier, minister podkreślił, że otrzymają one konkretne wsparcie.
- Będziemy je wspierać w zakresie dostaw gazu (...), wspólnie - bo na tym polega ta europejska solidarność - pracować nad mechanizmami, które zrekompensują im te dostawy - podkreślił. Motyka zastrzegł jednocześnie, że przyjęcie rozporządzenia wprowadzającego zakaz importu rosyjskiego gazu nie jest działaniem, które "radykalnie zagrozi bezpieczeństwu energetycznemu, czy to Słowacji, czy to Węgier".
- Rozmawiamy także bilateralnie z Republiką Słowacji. Jesteśmy tutaj gotowi do wsparcia - zaznaczył.
Szef MSZ Węgier krytukuje
- Dostawy energii nie są dla Węgier kwestią polityczną, lecz fizyczną i geograficzną. Istniejąca infrastruktura po prostu nie nadaje się do importu wystarczającej ilości, jeśli dostawy rosyjskiego gazu i ropy naftowej zostaną wstrzymane - stwierdził w poniedziałek szef węgierskiej dyplomacji Peter Szijjarto, cytowany przez agencję MTI.
- To nie ma nic wspólnego z polityką. To nie ma nic wspólnego z Rosją ani wojną na Ukrainie. To jest matematyka i fizyka. Mamy konkretne potrzeby, których nie byłyby w stanie zaspokoić dostawy (realizowane dzięki) pozostałej infrastrukturze. Taka jest fizyczna rzeczywistość. Takie są fakty - argumentował minister spraw zagranicznych Węgier.
Według przywołanych przez Szijjarto szacunków proponowane przez UE regulacje sprawią, że Węgry stracą dostęp do 8,5 miliarda metrów sześciennych gazu, przy całkowitym rocznym zużyciu wynoszącym około 9 mld m sześc. - Proszę o uwzględnienie położenia geograficznego Węgier, odłożenie na bok polityki i uwzględnienie naszego położenia fizycznego i geograficznego. W przeciwnym razie utracimy bezpieczeństwo dostaw energii - zaapelował dyplomata.
Tak Węgry sprowadzają gaz
Władze w Budapeszcie podpisały długoterminowy kontrakt z rosyjskim Gazpromem na import 4,5 miliarda metrów sześciennych surowca rocznie do 2036 r. W ostatnich latach dostawy zostały uzupełnione dodatkowymi umowami. Większość importowanego przez Węgry gazu pochodzi z Rosji i jest dostarczana przez Morze Czarne rurociągiem TurkStream, a następnie, za pośrednictwem szlaku będącego przedłużeniem tej trasy przesyłowej, przez Bułgarię i Serbię.
Węgry podjęły w ostatnim czasie próby dywersyfikacji dostaw, m.in. podpisując największy w historii kraju kontrakt na zakup gazu od zachodniej firmy. Na początku października Budapeszt zawarł z francuską firmą Engie umowę na roczny zakup 400 mln metrów sześciennych gazu LNG w latach 2028-38.
- Będzie to ważny filar bezpieczeństwa energetycznego Węgier. Nasze dostawy energii są bezpieczne tylko wtedy, gdy możemy importować ją z jak największej liczby źródeł i różnymi trasami. Dywersyfikacja oznacza dodawanie nowych źródeł przy jednoczesnym zachowaniu istniejących - oświadczył wówczas Szijjarto.
Rosyjski LNG w Europie nadal kupują Belgia, Holandia, Francja, Hiszpania i Portugalia. Z kolei gazociągami gaz sprowadzają Grecja, Węgry i Słowacja.
Autorka/Autor: pkarp/kris
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/PAVEL BEDNYAKOV / POOL