Parlament Europejski zatwierdził w środę przepisy ws. utworzenia rezerwy stabilizacyjnej dla unijnego rynku pozwoleń na emisję CO2. Mają one doprowadzić do zwiększenia cen pozwoleń na emisję gazów cieplarnianych i skłonić przemysł do "zielonych" inwestycji.
KE proponowała, by rezerwa została uruchomiona w 2021 r., jednak negocjatorzy Parlamentu Europejskiego i państw członkowskich ustalili w maju, że stanie się to w 2019 r. Polsce nie udało się zablokować tych przepisów. - Rezerwa stabilizacyjna rynku jest kluczowym elementem, dzięki któremu ceny pozwoleń na emisję CO2 będą pobudzały innowacje w dziedzinie efektywności energetycznej. Dzięki tej reformie Europa staje na odpowiedniej ścieżce do realizacji ambitnego celu ograniczenia emisji CO2 o 40 proc. do 2030 r. - oświadczył po głosowaniu w PE sprawozdawca raportu w tej sprawie Ivo Belet z Europejskiej Partii Ludowej.
Co konkretnie?
Główne założenia kompromisu przewidują utworzenie rezerwy stabilizacyjnej (market stability reserve – MSR) w 2018 r. i uruchomienie jej od 1 stycznia 2019 r., a także przeniesienie do rezerwy 900 mln uprawnień zdejmowanych z rynku w tzw. procesie backloadingu. Początkowo pozwolenia te miały trafić z powrotem na rynek. Reforma przewiduje też, że nierozdysponowane pozwolenia zostaną przekazane bezpośrednio do MSR w 2020 r., a decyzja o ich ewentualnym wykorzystaniu w przyszłości ma zapaść podczas przeglądu systemu. Do końca 2025 r. z rezerwy ma zostać wyłączonych 10 proc. uprawnień. Ta tzw. koperta solidarnościowa ma być przeznaczona do podziału pomiędzy najbiedniejsze kraje unijne (z PKB niższym niż 90 proc. średniej unijnej). Na tym rozwiązaniu ma skorzystać również nasz kraj. - Kryzys gospodarczy i nadmiar uprawień (do emisji CO2 - PAP) dorowadziły do znacznej destabilizacji systemu. Uruchomienie rezerwy stabilizacyjnej stanowić będzie jasny sygnał dla rynków i już zaczyna oddziaływać na długoterminowe decyzje inwestycyjne - podkreślił niemiecki europoseł z grupy socjalistycznej Matthias Groote.
Wyższe ceny
Rezerwa stabilizacyjna ma poprzez podniesienie cen pozwoleń na emisję CO2 zmobilizować przemysł do realizacji założeń unijnej polityki klimatyczno-energetycznej i inwestycji w zielone technologie. Obecnie cena pozwolenia na emisje oscyluje wokół 7 euro, a to zdecydowanie za mało, żeby osiągnąć cele, jakie założyła KE, tworząc rynek handlu emisjami. Rezerwa ma automatycznie "zdejmować" z rynku pozwolenia, jeśli zostanie przekroczony ustalony limit. Wrócą one na rynek w razie ich niedoboru. Od 2008 r., m.in. przez kryzys, ceny pozwoleń spadły o 65 proc. Z przyjęcia reformy cieszą się organizacje ekologiczne. Ich koalicja Climate Action Network podkreśliła w środowym komunikacie, że zmiany w systemie handlu emisjami ETS to pozytywny krok, ale potrzeba kolejnych, aby sprawić, że unijny system handlu pozwoleniami na emisje stanie się efektywnym narzędziem polityki klimatycznej.
Autor: mn / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu