Poluzowanie zasad dotyczących zadłużenia w Bundestagu to ważne wydarzenie w niespokojnych dla Europy czasach - piszą zagraniczne media. Niemiecki parlament zmienił we wtorek konstytucję, dając przyszłemu rządowi wolną rękę w zwiększaniu deficytu budżetowego w przypadku wydatków na obronność i pomoc dla Ukrainy.
Ustawa autorstwa CDU/CSU i SPD zdjęła zapisany w Ustawie Zasadniczej – niemieckiej konstytucji - "hamulec zadłużenia", zakazujący zwiększania deficytu budżetowego powyżej 0,35 proc. PKB.
Wprowadzone zmiany przewidują, że wydatki na wojsko, obronę cywilną, służby i cyberbezpieczeństwo, przekraczające 1 proc. PKB, nie będą podlegać ograniczeniom budżetowym, a na ich finansowanie możliwe będzie zaciąganie kredytów.
Światowa prasa komentuje zmianę konstytucji przez Niemcy
"Centrowi ustawodawcy świętowali, mając nadzieję, że głosowanie pozwoli Niemcom na odgrywanie silniejszej roli przywódczej w krytycznym momencie dla Europy" - pisze natomiast "New York Times".
"Budżetowy hamulec był głównym powodem, dla którego niemieccy ustawodawcy przez dziesięciolecia wydawali stosunkowo niewiele na swoje wojsko. Niemieccy politycy byli przekonani, że Stany Zjednoczone będą nadal chronić ich kraj, tak jak to robiły od zakończenia II wojny światowej" - czytamy w gazecie.
"Teraz zdjęcie nogi z hamulca zadłużenia staje się coraz bardziej pilne. Niemiecka gospodarka nadal się kurczy, a prezydent Trump grozi zmniejszeniem lub usunięciem amerykańskiej roli bezpieczeństwa w Europie" - zwraca uwagę dziennik.
Media o decyzji Bundestagu
"A więc stało się: CDU/CSU, SPD i Zieloni przyjęli w Bundestagu nowelizację Ustawy Zasadniczej, która jeszcze kilka tygodni temu wydawała się nie do pomyślenia i która na zawsze zmieni sytuację polityczną w Niemczech” – pisze "Süddeutsche Zeitung".
"Jest to przełom, który Olaf Scholz zapowiedział trzy lata temu, a który Friedrich Merz obecnie kompleksowo przekłada na konkretną politykę (...) W dzisiejszych czasach stawką jest wszystko, wojna i pokój, a także pytanie, czy Niemcy będą w stanie zachować swoją wolność i dobrobyt w podzielonym, coraz bardziej niepewnym świecie. Prawda jest taka, że same programy warte miliardy nie zapewnią większego bezpieczeństwa ani bardziej niezawodnych połączeń kolejowych. Muszą one być prawidłowo użytkowane i regularnie korygowane" – czytamy.
Z kolei BBC pisze, że zmiany zaakceptowane w Bundestagu mogą wpłynąć znacząco na "częściowo zaniedbane siły zbrojne". Brytyjski nadawca zwraca uwagę, że to tak ważnego głosowania dochodzi w "erze wielkiej niepewności dla Europy".
"To historyczny moment dla tradycyjnie niechętnych zadłużaniu się Niemiec. Może mieć on ogromne znaczenie dla Europy. Inwazja Rosji na Ukrainę na pełną skalę postępuje, a wypowiedzi prezydenta USA Donalda Trumpa wywołują niepewność co do ewentualnego zaangażowania Amerykanów w obronę państw NATO i Europy" - czytamy.
"W ten sposób Merz zrobił decydujący krok w kierunku osiągnięcia celu, jakim jest objęcie stanowiska kanclerza federalnego. Ale nie może długo odpoczywać, bo teraz trzeba przejść do konkretów: negocjacji koalicyjnych" – konstatuje dziennik ekonomiczny "Handelsblatt". I pisze: "Nie jest to jednak pewny sukces. Jak sam Friedrich Merz to dobrze ujął: pieniądze same w sobie nie rozwiązują problemów. A same pieniądze z pewnością nie czynią dobrego kanclerza".
"Wątpliwe jest, aby gigantyczne sumy pieniędzy w ogóle dotarły na rynek. Wynika to z faktu, że w przeszłości inwestycje często kończyły się niepowodzeniem nie z powodu pieniędzy, ale z powodu biurokracji i innych przeszkód" - komentuje natomiast "Rhein-Zeitung".
Niemcy rezygnują z hamulca
Reagując na zwrot w polityce USA wobec Europy, niemiecki parlament zmienił we wtorek konstytucję, dając przyszłemu rządowi wolną rękę w zwiększaniu deficytu budżetowego w przypadku wydatków na obronność i pomoc dla Ukrainy. 500 mld euro przeznaczono na modernizację infrastruktury.
Kandydat CDU/CSU na kanclerza Friedrich Merz powiedział podczas debaty przed głosowaniem w Bundestagu, że zniesienie ograniczeń zadłużenia na taką skalę stało się konieczne ze względu na rosyjską wojnę napastniczą przeciwko Europie.
"Pakiet finansowy" przewiduje ponadto utworzenie specjalnego funduszu na odbudowę infrastruktury oraz ochronę klimatu w wysokości 500 mld euro na 12 lat. Większe pole manewru w polityce finansowej otrzymały też władze niemieckich krajów związkowych (landów). Partie chadeckie CDU i CSU z kandydatem na kanclerza Merzem, wygrały 23 lutego wybory parlamentarne, ale uzyskany wynik 28,5 proc. nie pozwala im na samodzielne utworzenie rządu. Dlatego chadecy podjęli negocjacje z SPD, która zdobyła 16,4 proc. "Pakiet finansowy" został wypracowany przez oba bloki polityczne, a wygrane głosowanie było pierwszym poważnym testem dla przyszłej koalicji. Warunkiem uzyskania większości dwóch trzecich w głosowaniu w parlamencie było poparcie ze strony Zielonych. Partia ekologów poparła zmiany w konstytucji w zamian za przeznaczenie 100 mld euro na ochronę klimatu oraz wpisanie do ustawy celu osiągnięcia przez Niemcy neutralności klimatycznej do 2045 r.
Zmianę konstytucji musi zaakceptować Rada Federacji – Bundesrat - będąca przedstawicielstwem krajów związkowych (landów) tworzących RFN. Głosowanie zapowiedziano na piątek. Z wcześniejszych deklaracji wynika, że zwolennicy zmian w konstytucji mają także w tej izbie parlamentu przewagę. Zgodnie z zapowiedziami Merza, nowy niemiecki rząd ma powstać przed Wielkanocą przypadającą w tym roku 20 kwietnia.
Litwiniuk: szokujące
O zmianach dotyczących zadłużenia mówił także na antenie RMF FM członek RPP Przemysław Litwiniuk. - Oderwanie się Niemców od hamulców fiskalnych jest szokujące - ocenił członek Rady Polityki Pieniężnej Przemysław Litwiniuk. Jak przyznał jednak, niemiecka gospodarka zmaga się ze strukturalnymi problemami, a jej twarzą obecnie jest recesja.
- Trzeba pamiętać, że nasi przedsiębiorcy są podwykonawcami dla wielu przedsięwzięć realizowanych przez podmioty z niemieckiej gospodarki. (...) Trzeba przyglądać się więc eksplozji fiskalnej, którą zapowiadają Niemcy - powiedział Przemysław Litwiniuk, który we wtorek był gościem RMF FM.
- Myślę, że jeżeli oni, mówię o nowych władzach niemieckich, nie dokonają zmian w tym zakresie i nie pobudzą gospodarki do życia, to czeka Niemcy niekorzystna zmiana polityczna, związana ze zniecierpliwieniem społeczeństwa - powiedział członek RPP.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/FILIP SINGER