Z podberlińskiej fabryki Tesli zniknęło kilkadziesiąt tysięcy kubków - podają niemieckie media, powołując się na nagranie ze spotkania dyrektora zakładu z jego pracownikami. Portal tygodnika "Spiegel" odnotował, że słowa dyrektora André Thieriga, który sugerował, że pracownicy dopuszczają się kradzieży, wywołały "mieszane reakcje" wśród załogi.
O "burzliwym zebraniu" w podberlińskiej fabryce Tesli pisze wiele niemieckich mediów. Dziennik "Handelsblatt", powołując się na nagranie, do którego dotarli dziennikarze, napisał, że dyrektor André Thierig poruszył z pracownikami m.in. temat brakujących kubków. - Podam wam tylko liczbę - powiedział dyrektor fabryki samochodów elektrycznych. - Odkąd rozpoczęliśmy tu produkcję, kupiliśmy już 65 tysięcy kubków do kawy. 65 tysięcy! Statystycznie każdy z was ma już w domu pięć kubków do kawy z Ikei - podkreślił. W fabryce Tesli w podberlińskim Grünheide pracuje blisko 12 tysięcy osób - podkreślił portal Deutsche Welle, opisując sprawę.
Media o "kradzieżach" w fabryce Tesli
- Naprawdę mam dość zatwierdzania zamówień na zakup kolejnych kubków - kontynuował Thierig. Te słowa miały wywołać "śmiech i oklaski". Dyrektor fabryki zapowiedział, że jeśli kradzieże nie ustaną, w pokojach socjalnych zabraknie również sztućców. Portal tygodnika "Spiegel" odnotował, że słowa Thieriga, sugerującego, że pracownicy dopuszczają się kradzieży, wywołały "mieszane reakcje" wśród załogi. Jak ustalił "Spiegel", wspomniane zebranie odbyło się w zeszły czwartek.
Portal tygodnika podkreślił, że Tesla nie odpowiedziała na prośbę o komentarz w sprawie zarzutów, jakie padły z ust dyrektora. Z doniesień medialnych wynika, że kwestia kubków była jednym z szeregu spornych tematów, poruszonych na zebraniu. Część personelu podberlińskiego zakładu i jego kierownictwa starła się też ze związkiem zawodowym IG Metall.
Kontrowersyjna fabryka Tesli pod Berlinem
"Gigafabryka Tesli w Grünheide wzbudzała wiele kontrowersji już na długo przed tym, zanim doszło do kradzieży dziesiątek tysięcy kubków do kawy i ostatnich wyborów do rady zakładowej" - przekazał portal Deutsche Welle, dodając, że krótko po tym, jak Niemcy "pokonały oferty co najmniej ośmiu innych krajów UE w wyścigu o pierwszą europejską fabrykę Tesli w 2019 roku, zaczęła narastać krytyka dotycząca wpływu budowy fabryki na środowisko. Obejmowała ona wycinkę setek hektarów lasów i obawy o zanieczyszczenie wód gruntowych" - czytamy.
W maju tego roku setki aktywistów klimatycznych starły się z policją nieopodal fabryki Tesli w Grünheide. Nagrania udostępnione w mediach pokazały, że część protestujących przebiła się przez kordon policji, a następnie weszła na teren fabryki. Zdobycie budynków zakładowych powstrzymali funkcjonariusze. Najbardziej zagorzali zwolennicy protestu od miesięcy okupowali część lasu, przeznaczonego pod wycinkę pod rozbudowaną fabrykę.
Źródło: Deutsche Welle, Spiegel, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kittyfly/Shutterstock